Pod słońcem przeczytałem po Małych Grozach(o książce napisałem tutaj), które tego samego dnia otrzymałem od Wydawnictwa Literackiego. Szczerze, gdy skończyłem książkę Julii Fiedorczuk byłem przeszczęśliwy z faktu przebrnięcia przez te 450 stron.
Dlaczego tak wysoka ocena? Bowiem, Julia Fiedorczuk nie napisała kiepskiej książki. Na pewno Pod słońcem znajdzie swoich zwolenników. Na każdej stronie czytelnik znajdzie dowody na to, że pisarka jest mistrzynią słowa, potrafiącą budować przepiękne obrazy. Jeżeli lubisz piękne opowieści o ludzkich perypetiach wpisanych w burzliwą sytuację polityczną ubiegłego wieku, tajemniczą więź łączącą nas z przyrodą, a także szukasz czegoś ambitniejszego do poczytania, Pod słońcem jest właśnie dla Ciebie.
Jednak to mi nie wystarczy. Gdy czytałem Małe Grozy miałem wypieki na policzkach
i wiedziałem, że wrócę do powieści Staniszewskiego. W przypadku Pod słońcem, po prostu nudziłem się. Aby
przetrwać podzieliłem lekturę na etapy – każdego dnia czytałem około 100 stron.
Pod słońcem – o
czym jest ta książka?
Bohaterami Pod słońcem są Misza i Miłka, którzy rozpoczynają wspólne życie na podlaskiej wsi. Są nauczycielami. Wszechwiedzący narrator przeprowadza czytelnika przez historię owej rodziny, aż do śmierci małżonków. Wokół nich żyją inni, których losy wplatają się w codzienność Miłki i Miszy. Im też poświęcone są obszerne fragmenty Pod słońcem. Fiedorczuk dorzuca do wspomnianego Podlasia inne miejsca: Ural, okolice Warszawy, Sarajewo. W tle przewija się postać Ludwika Zamenhoffa, a dokładniej mówiąc jego koncepcji esperanto.
W Pod słońcem ważną
rolę pełni przyroda. To ona sprawuje kontrolę nad wszystkim, wyznacza tryb
życia, żywi i chroni. Można śmiało
określić ją jako bohatera książki, A fragmenty opisujące naturę, jako najciekawsze
w powieści Fiedorczuk. Bowiem, to właśnie w nich objawia się mistrzowski talent
pisarki.
Pod słońcem –
ocena
Mocne 6, daję za wspomniane władanie słowem. Podwyższam o 1,
za to, że udało mi się jednak przeczytać całość, nie zniechęciłem się do końca powieścią
Fiedorczuk. Jednak wiem, że na pewno do tej książki nie wrócę.
Moja ocena 7/10
Julia Fiedorczuk, Pod słońcem, Wydawnictwo Literackie, 2020
Dziękuję Wydawnictwu Literackiemu za podesłanie książki.
Książki o autyzmie to zestawienie wynikające między innymi z wyszukań na tym blogu. Jednym z najczęściej odwiedzanych wpisów jest ten o filmie Życie animowane. Kolejnym źródłem wpisu jest ogólne zainteresowanie społeczeństwa tematem osób ze spectrum autyzmu.
Jestem przekonany, że w tym obszernym zestawieniu każdy znajdzie idealną dla siebie książkę o autyzmie.
Ellen Notbohm Veronica Zysk, 1001 porad dla rodziców i terapeutów dzieci z autyzmem i zespołem Aspergera
Ellen Notbohm i Veronica Zysk proponują mnóstwo zabaw i ćwiczeń, które pozytywnie wpłyną na rozwój dzieci z autyzmem i zespołem Aspergera. Te skuteczne wskazówki pomogą dziecku odnosić sukcesy w domu,w szkole i w codziennych kontaktach z ludźmi. Przedstawione rozwiązania i strategie dostosowane są do różnych stylów uczenia się i zdolności dzieci. Wiele porad zmodyfikowano z myślą o nastolatkach i wyzwaniach, jakim muszą one sprostać, żyjąc z zaburzeniem ze spektrum autyzmu. 1001 porad… to niezwykle pomocna pozycja dla rodziców, nauczycieli i terapeutów.
Stacey Jill, Maggi Golding, Moje dziecko ma autyzm
Wychowywanie dzieci z autyzmem stawia wiele wyzwań przed ich rodzicami, którzy często spotykają się z niezrozumieniem i muszą się tłumaczyć ze swoich strategii wychowawczych. Doświadczenie innych rodziców dzieci z ASD może więc stanowić cenne źródło inspiracji i wsparcie w trudnym procesie wychowania. Książka Moje dziecko ma autyzm zawiera opowieści matek osób z autyzmem z różnych zakątków świata – od Ameryki po Australię. To zbiór poruszających historii o lepszych i gorszych momentach życia rodzinnego oraz o zmianach w postrzeganiu autyzmu przez społeczeństwo.
Oddając głos matkom dzieci z autyzmem, Maggi Golding i Jill Stacey obalają stereotypowy pogląd, że autyzm stanowi wynik błędów wychowawczych. Ich książka daje rodzicom poczucie, że są częścią wspierającej się międzynarodowej społeczności, wierzącej w moc rodzicielskiego uczucia. Jednocześnie ukazuje zarówno uwarunkowaną kulturowo różnorodność, jak i uniwersalność doświadczenia rodzica dziecka z ASD.
Tara Leniston, Rhian Grounds, Dom Oswojony
Dwie kobiety, matka dziecka z zaburzeniami ze spektrum autyzmu oraz terapeutka mowy i języka, dzielą się swoimi doświadczeniami oraz praktycznymi radami pomagającymi wspierać rozwój dzieci autystycznych w środowisku domowym. Tara Leniston, oprowadzając czytelników po kuchni, sypialni czy salonie, pokazuje, w jaki sposób można zaadaptować kolejne pomieszczenia, bez zbędnych kosztów i rezygnowania z własnych upodobań. Autorka radzi, jak wykorzystać wspólną przestrzeń do wzmacniania więzi z dzieckiem i pomóc mu prawidłowo się rozwijać. Opisane przez Tarę rozwiązania zostały uzupełnione komentarzami Rhian Grounds, terapeutki mowy i języka specjalizującej się w pracy z dziećmi autystycznymi. Wyczerpujące wskazówki terapeutyczne pokazują praktyczne zastosowanie technik komunikacyjnych odpowiednich dla dziecka, uczą budowania i umacniania z nim więzi oraz zachowania przestrzeni dla siebie i innych członków rodziny.
W książce znajdziesz porady, jak: • przygotować sypialnię, by stała się miejscem wyciszenia; • wprowadzić wieczorne rytuały, które mogą pomóc Twojemu dziecku uspokoić się i zrelaksować przed snem; • nauczyć dziecko korzystania z toalety i utrzymywania codziennej higieny; • przekształcić dowolny kąt swojego domu w miejsce sensorycznej zabawy i nauki; • zagospodarować przestrzeń do odpoczynku i regeneracji dla rodziców, niezbędną do ich funkcjonowania.
Victoria M. Boone, Wychowując dziecko z autyzmem
Wychowywanie dziecka z autyzmem to jedno z najtrudniejszych zadań, przed jakim może stanąć rodzic. Niełatwo nadążyć z wypełnianiem codziennych obowiązków, robiąc jednocześnie wszystko co się da, by odpowiednio stymulować rozwój swojej pociechy. Victoria M. Boone, certyfikowana analityczka behawioralna, dzieli się swoją wiedzą i doświadczeniami z rodzicami i terapeutami dzieci z zaburzeniami ze spektrum autyzmu.
Autorka w przystępny sposób przedstawia zasady stosowanej analizy zachowania (SAZ) oraz wyjaśnia jej skuteczność w terapii osób z autyzmem. Pokazuje narzędzia do stworzenia spersonalizowanego planu zmiany zachowania, służącego wzmocnieniu pozytywnych i eliminowaniu niechcianych lub trudnych zachowań. Wskazówki zawarte w książce pomogą Wam w wypracowaniu pozytywnych strategii opierających się na mocnych stronach dziecka, które pozwolą mu rozwinąć ważne dla niego umiejętności. Wdrożenie ich w codziennym życiu umożliwi mu poczynienie postępów, które będą dla wszystkich źródłem radości i zadowolenia.
Alyson Beytien, Autyzm na co dzień
Opierając się na własnych przeżyciach, autorka pokazuje, jak można radzić sobie z autyzmem w życiu codziennym. Alyson Beytien, konsultantka do spraw autyzmu i matka trójki dzieci z ASD, przedstawia wypróbowane sposoby postępowania, które można wykorzystać w domu, szkole i społeczności. U jej trzech synów zdiagnozowano różne zaburzenia ze spektrum autyzmu – od zespołu Aspergera, przez autyzm wysokofunkcjonujący, po „klasyczny” autyzm – dlatego doskonale rozumie ona szczególne potrzeby takich dzieci. Odkryła przy tym, co im pomaga, a co przeszkadza.
W książce przedstawiono szeroką gamę problemów i wyzwań, z jakimi mogą się spotkać rodzice dzieci ze spektrum autyzmu, między innymi specyficzny gust żywieniowy, echolalię czy kłopotliwe zachowania w miejscach publicznych. Każdemu rozdziałowi poświęconemu wybranemu zagadnieniu towarzyszy lista konkretnych technik i strategii postępowania. Zawarte w książce pomysły oraz wskazówki będą źródłem inspiracji i cennej wiedzy dla rodziców i wszystkich mających styczność z osobami z ASD.
Raun Kaufman, Autyzm, przełom w podejściu
Pozycja, która doskonale oswaja z zagadnieniem autyzmu – uzupełnia luki w powszechnej wiedzy na ten temat i wyjaśnia, że autyzm wcale nie przesądza o przyszłości człowieka.
„Autyzm. Przełom w podejściu” to książka opowiadająca o autyzmie, czyli zaburzeniu rozwojowym, które polega przede wszystkim na zamknięciu się dziecka na świat zewnętrzny, braku interakcji z otoczeniem, ale także na przesadnej wrażliwości na bodźce. Bardzo często lekarze „skreślają” dziecko, u którego zdiagnozowano autyzm. Pozycja ta nawołuje jednak, by uwierzyć w możliwość normalnego życia dla człowieka dotkniętego tym zaburzeniem.
Autorem książki jest Raun K. Kaufman, który sam był dzieckiem autystycznym. Jednak dzięki uporowi i wsparciu rodziców, a także temu, że nie posłuchali lekarzy, zdołał ukończyć studia i obecnie sam pracuje z dziećmi dotkniętymi tą dolegliwością. Pozycję tę można polecić rodzicom, a także opiekunom i nauczycielom współpracującym z dziećmi autystycznymi. Skupia się ona na rewolucyjnej terapii, czyli programie Son-Rise. Zgodnie z jego założeniami, dziecka nie powinno się na siłę nakłaniać do dopasowania się do otoczenia – zamiast tego należy wspierać je w pasjach i zainteresowaniach.
W książce znalazło się też miejsce na wyszczególnienie gotowych ćwiczeń, które mają pomóc w dotarciu do dziecka i pracy z nim. Urodzony w 1973 roku Raun K. Kaufman może potwierdzić skuteczność programu Son-Rise na własnym przykładzie.
Catherine Faherty, Autyzm… Co to dla mnie znaczy?
Autorka podręcznika przedstawia typowe, codzienne sytuacje, z którymi mają do czynienia dzieci autystyczne i ich rodziny pozwalając je poznać i lepiej zrozumieć. Każdy rozdział dotyczy ważnego aspektu życia, na przykład komunikacji, talentów, twórczego wyrażania siebie, uczenia się czy zawierania przyjaźni. Ostatnia część każdego rozdziału została napisana z myślą o rodzicach, terapeutach oraz innych ważnych dorosłych w życiu dziecka. Znajdują się tam praktyczne sugestie i ciekawe pomysły, które można wykorzystać zarówno w domu, jak i w szkole.
Daniel B. LeGof, Gina Gomez de la Cuesta, GW Krauss, Simon Baron-Cohen, LEGO® w terapii autyzmu
Daniel B. LeGoff jest pomysłodawcą wykorzystywania klocków LEGO® w terapii autyzmu. Jego książka LEGO® w terapii autyzmu to doskonały poradnik, pokazujący, że wspólne budowanie z klocków to nie tylko wspaniała zabawa, lecz także skuteczne narzędzie terapeutyczne. Tworzenie konstrukcji z użyciem klocków LEGO® pomaga w kształtowaniu umiejętności dzielenia się, wymieniania rolami czy nawiązywania kontaktu wzrokowego oraz wspiera rozwój kompetencji społecznych.
Stworzony przez autora i jego współpracowników program terapeutyczny obejmuje sprawdzone strategie zarządzania zachowaniem dziecka z autyzmem i rozwijania jego umiejętności oraz ocenę postępów. Niniejsza książka zawiera wiele praktycznych wskazówek dotyczących tego, jak dostosować dom czy gabinet terapeuty do założeń tej terapii oraz jak dobierać właściwe materiały.
Jacek Hołub, Niegrzeczne. Historie dzieci z ADHD, autyzmem i zespołem Aspergera
Małą Martą chciał się zająć ksiądz egzorcysta. Na rodziców awanturującego się Piotrka sąsiedzi nasyłają policję i pomoc społeczną. Matka autystycznego Mateusza usłyszała, że powinna go oddać do ośrodka. Aleś rozładowuje energię, ścigając się na rowerze. Tamara ma ADHD i świadectwa z czerwonym paskiem. Nastoletni Kacper z zespołem Aspergera był gnębiony w szkole.
Dzieci i młodzież z widoczną niepełnosprawnością wywołują w nas empatię. Sprawne i zdrowe, ale zachowujące się nietypowo – agresywne, nadpobudliwe lub nieprzestrzegające norm społecznych – wzbudzają gniew i oburzenie. Postrzegamy je jak niewychowane i niekulturalne, a ich rodzice są w naszych oczach złymi matkami i ojcami. Krzywdzące oceny, brak zrozumienia i pomocy oraz próby wtłoczenia na siłę w wyznaczone przez nas ramy „normalności” to codzienność moich bohaterek i bohaterów.
„Ta książka nie jest źródłem wiedzy na temat ADHD i spektrum autyzmu. Nie zajmuję się w niej poszukiwaniem ich przyczyn, nie wskazuję najlepszych metod wychowawczych i terapii. To opowieść o dzieciach, ich rodzinach oraz o tym, jak z innością radzą sobie społeczeństwo, szkoła i instytucje.” Jacek Hołub
Barry M. Prizant, Tom Fields-Meyer, Niezwyczajni ludzie. Nowe spojrzenie na autyzm
Obowiązkowa lektura dla rodziców, nauczycieli, terapeutów i opiekunów osób z autyzmem.Umożliwia spojrzenie na świat ludzi ze spektrum autyzmu od wewnątrz, zapewnia współczującą, głęboką perspektywę, która dodaje nadziei i podnosi na duchu specjalistów i członków rodziny, ukazując autyzm nie jako straszliwą niepełnosprawność, lecz jako niezwykły wymiar człowieczeństwa. Na książkę składają się inspirujące historie będące rezultatem 40-letniego doświadczenia dr. Prizanta, zdobytego podczas pracy na uniwersytetach, w szkołach, szpitalach oraz świadczenia usług w ramach prywatnej praktyki.
Jennifer Cook O’Toole, (Sekretna) księga asperdzieciaka
143 wskazówki, jak odnaleźć się w towarzystwie.Dorastanie to skomplikowana sprawa. A już szczególnie, kiedy wszyscy dookoła zachowują się w zupełnie niezrozumiały sposób… Doskonale wie o tym autorka, Jennifer Cook O’Toole – w końcu sama przez to przeszła! Ale wy, asperdzieciaki, macie teraz w rękach klucz do wszystkich zagmatwanych zasad i kodów społecznych, z którymi trzeba sobie poradzić. (Sekretna) księga asperdzieciaka to zbiór odpowiedzi na wiele ważnych kwestii, nad którymi zastanawia się każdy nastolatek z zespołem Aspergera. Zawarte w niej wskazówki, napisane zgodnie z logiką aspich, pomagają budować i utrzymywać relacje z przyjaciółmi, opanować przesadną szczerość i unikać katastrofalnych wpadek towarzyskich. Ten przewodnik, pełen krótkich i dosłownych wyjaśnień, zabawnych ilustracji oraz komiksów, zawiera wszystko, czego potrzebuje młody człowiek z zespołem Aspergera, aby przetrwać trudny okres dorastania!
John Elder Robison, Jestem inny
Dopiero jako czterdziestolatek John Elder Robison usłyszał diagnozę: zespół Aspergera. Od tamtej pory działa na rzecz utrwalenia pozytywnego wizerunku osób ze spektrum autyzmu. Jego najnowsza książka Jestem inny to swoisty przewodnik po dorosłości osoby z zespołem Aspergera. Autor odtwarza liczne, nierzadko zabawne lub groteskowe, sytuacje ze swojego życia, co pozwala czytelnikom wejrzeć w jego aspergerowski umysł. Książka jest pełna praktycznych porad skierowanych do wszystkich, którzy czują, że zespół Aspergera stoi na przeszkodzie wykorzystania ich niezwykłych talentów, oraz chcą pracować nad swoimi umiejętnościami komunikacyjnymi i społecznymi. Autor stawia sprawę jasno: w ZA nie chodzi o niepełnosprawność – chodzi o celebrowanie różnic. Robison namawia, by pogodzić się z odmiennością i znaleźć swoją własną drogę do sukcesu.
Małe Grozy to książka, która nieźle namiesza na rynku
wydawniczym. Jestem przekonany, że Łukasz Staniszewski zgarnie za nią kilka
zacnych nagród. Jego mikropowieść pod względem literackim jest nadzwyczajna i
wciąga niczym piękno terenów Warmii.
Małe Grozy to połączenie realizmu magicznego, takiego
jaki zaprezentowali Oz w Dotknij wiatru, dotknij wody, czy Marquez w
swoich powieściach i opowiadaniach, z tym co zrobił Schulz w Sklepach cynamonowych.
Proza ostatniego z wymienionych jest niezwykle bliska treści mikropowieści
Staniszewskiego. Małe Grozy kryją podobną rzeczywistość zmitologizowaną,
tak często oniryczną. Proza Schulza
wiąże się też z pojęciem „małej ojczyzny”. To również silnie łączy dzieło
Staniszewskiego z prozą mistrza z Drohobycza.
Małe Grozy – najwyższej klasy realizm magiczny w polskim
wydaniu
Lektura Małych Gróz przywołała w mej pamięci jeszcze
jedno wspomnienie – uczucie, które towarzyszyło mi, gdy po raz pierwszy
oglądałem Amarcord. Staniszewski, podobnie jak Fellini, ukazuje historię
mieszkańców prowincji, mających pewne pragnienia i aspiracje oraz oryginalne
spojrzenie na świat. Nic dziwnego, przecież żyją w niezwykłym miejscu.
Spójrzmy jak Staniszewski opisuje Warmię:
Warmia jestskalistą wyspą zawieszoną w powietrzu na sznurach wyplatanych z traw i wyschniętych zbóż. Tkwi w przestrzeni pomiędzy Niebem a Piekłem. Silne wiatry, które wieją tu dość często, targają wyspą raz w górę, raz w dół. Ale częściej w dół, zanurzając ją na chwilę w otchłani Grzechu. Sznury jednak nie pozwalają polecieć za daleko, zawracając zaraz Warmię w kierunku Pomiędzy.
Właśnie na tym obszarze leżą tytułowe Małe Grozy. Wieś
niezwykła, bo powstała w bardzo przykrych okolicznościach. Wydarzeniem leżącym
u podstaw jej genezy była zaraza, która wybuchła we wsi Duże Grozy. Miejsce, w
którym odnajdywane są kości olbrzymów, w lesie żyją demony, duchy, a natura
jednoczy się z człowiekiem w magiczny sposób, nie tylko duchowy, ale i cielesny.
Mieszkańcy są tak samo niezwykli. Są to ludzie, którzy
wyciągają perły z dna oka, przepowiadają przyszłość, pędzą agrestówkę z kurzych
odchodów, czy też piją z drewnianych kubków rumianek, by widzieć zmarłych. Jest
ich cała plejada. To właśnie ich życie jest tematem książki, której rozdziały
można potraktować jako oddzielne opowiadania. Jednak nie radzę czytać ich na
wyrywki. Zachowanie kolejności lektury jest tu pożądane.
Małe Grozy – kwestia czasu
Na szczególną uwagę zasługuje w Małych Grozach kwestia czasu. Na terenie Warmii płynie normalnie, do przodu. Dzięki temu istnieją pory roku i mijają lata. Jest on bardzo zależy od ludzi, a oni od niego. Wyznacza im porę umierania i rodzenia:
Maj na Warmii jest czasem ostatecznego zwycięstwa.
Starców i chorych dawno już nie ma. Odeszli w czasach ciemności i zimna, nie wierząc, że jeszcze coś w ich życiu mogłoby się odmienić.
Każdy pisklak w gnieździe i najmniejsze źdźbło trawy krzyczy: Jestem z wami! Świat cieszy się z dobrej nowiny. Kobietom w Małych Grozach dopiero zaokrąglają się brzuchy, pamiątki po nudzie długich zimowych nocy przykrytych pierzyną.
Jednak ludzie potrafią go kontrolować. Wystarczy tylko, że starcy zamieszkujący Małe Grozy nie chcą umierać.
Aby ocalić swoje życie w dość umiejętny, bardzo rzeczowy sposób, wymuszają cofniecie
czasu, a dodatkowo powodują, że na
księżycu pojawiły się kratery.
Czas to również pewien wyznacznik, tego co przemija, nie
tylko życia ludzkiego. Na jego osi zapisane są zdarzenia, gdy nie istniały Małe
Grozy, a po ziemi chodziły olbrzymy i pływały gigantyczne ryby. Jednak nie dla
wszystkich płynie on jednakowo. Co więcej da się zauważyć, że ma wpływ na to co
dzieje się między żywymi i zmarłymi.
Czas również tyczy się Boga. Twórca rzeczywistości podlega
również prawidłom przemijających dni. Podobnie jak ludzie był kiedyś młody, a
do tego zakochał się. Oczywiście jest wszechobecny, słuchający modlitw
mieszkańców wsi, ale podlega tak jak oni przemijającym dniom.
Małe Grozy – miłość
Dużą uwagę skupia Staniszewski na miłości. W Małych
Grozach jest ona najczęściej tą fizyczną, płynącą z pożądania i potrzeby
kopulacji. Niekoniecznie musi być ona pomiędzy samymi ludźmi. Czasami mieszkańcy
wsi szukają jej w naturze, świecie demonów i duchów, a nawet w rzeczach
martwych. Przykładem ostatniego jest, przedstawiona w jakże oryginalny
sposób, relacja pomiędzy młodą
dziewczyną a strachem na wróble, który na widok kobiecych piersi płacze w
milczeniu.
Mikropowieść opowiada też o miłości platonicznej. Są bowiem
między mieszkańcami tacy jak święty Macieja. Mężczyzna mówi, że tylko raz miał
kobietę. Umówił się z nią, lecz nie doszło do spotkania, bowiem kobieta zginęła
w wypadku. Nie stanowiło to przeszkody dla Maciei, który rozmyślał nad tym jak
wspaniałą kobietą byłą jego niedoszła partnerka.
Małe Grozy – ocena
Łukasz Staniszewski pojawił się na rynku z dziełem, którego
po prostu mu zazdroszczę. Fajnie mieć taki debiut. Jego mikropowieść, powtórzę
to raz jeszcze, na pewno zgarnie kilka zacnych nagród.
Gorąco polecam i oceniam na najwyższą ocenę.
Ocena: 10/10
Łukasz Staniszewski, Małe Grozy, Wydawnictwo Literackie, 2020
Książkę otrzymałem od Wydawnictwa Literackiego. Dziękuję!
Większość ludzi jest lewopółkulowcami, czyli posługuje się
częściej lewą półkulą mózgu. Ta część naszego
wewnętrznego komputera odpowiedzialna jest za mowę, zdolności matematyczne i logiczne
myślenie, liczenie, szeregowanie. Świat jest stworzony pod lewopółkulowców – ułożone
testy w szkole, zorganizowana praca, czy też sposób funkcjonowania
społeczeństwa.
Pojawia się jednak problem. W świetnie zorganizowanej grupie
ludzi pojawiają się jednostki, które nie potrafią przystosować się do
określonych reguł. Dziwacy, którzy na odwrót rozwiązują zadania, wypowiadają treści,
jakby wyjęte z tomiku poezji, maniakalnie oddani jakiemuś hobby, czy też zwracający
uwagę swoim zachowaniem. To prawopółkulowcy, czyli ludzie wykorzystujący w
większości prawą, odpowiedzialną za kreatywność półkulę.
O tych ostatnich jest Jak mniej myśleć. Właściwie
publikacja Christel Petitcollin kierowana jest właśnie do nich, osób, które nie
tylko mają w głowie setki myśli i wszystko analizują, ale też nie są rozumiani
przez otoczenie.
Jak mniej myśleć? – poznaj odpowiedź
Bycie nadwrażliwcem jest sporym kłopotem. Nadwydajność
mentalna powoduje, że każdą sytuację analizuje się na różne sposoby. Odbija się
to na zdrowiu i życiu osobistym. Kłopoty ze snem, ciągłe poczucie „przegrzanego
mózgu”, czy też otrzymanie od otoczenia łatki „innego niż reszta”, to tylko czubek
góry lodowej problemów, z którą borykają się takie osoby.
Książka Christel Petitcollin ma za zadanie im pomóc.
Publikacja Jak myśleć mniej podzielona jest na trzy części.
W pierwszej autorka opowiada o nadwrażliwości i wzmożonej aktywności umysłu, w
drugiej o idealizmie oraz autentycznym niedostosowaniu do większości ludzi, a w
trzeciej daje wskazówki jak myśleć mniej. Szukający porad na uporanie się z
nadmiarem myśli nie mogą rozpoczynać publikacji od ostatniej partii książki.
Bowiem dwie pierwsze są niezbędne do zrozumienia tego, o czym Christel
Petitcollin pisze w najważniejszej
części.
Jak mniej myśleć – do kogo skierowana jest książka plus
ocena
Czy warto sięgnąć po Jak myśleć mniej? Na pewno warto.
Uzmysławia ona, że osób korzystających więcej z prawej półkuli jest na tym
świecie sporo. Daje też wsparcie i uczy jak zaakceptować samego siebie z owymi…
No właśnie, chciałoby się napisać trudnościami, jednak Christel Petitcollin
przekonuje, że osoby nadwrażliwe nie mają żadnych kłopotów. Największym kłopotem
jest brak zrozumienia ze strony lewopółkulowców, nie potrafiących wyobrazić
sobie, że można myśleć inaczej.
Ocena: 8/10
Christel Petitcollin, Jak mniej myśleć,Feeria, 2019
Z wielką niepewnością przyjąłem informację o pojawieniu się
na rynku książki Jak nie spieprzyć życia
swojemu dziecku. Do tej pory Mikołaj Marcela był dla mnie specjalistą od
potworów i autorem książek dla dzieci. Co więcej, nauczycielem akademickim. Dlatego
wiadomość o książce opowiadającej o wychowaniu dziecka, przyjąłem bardzo
sceptycznie.
Jednak warto było dać jej szansę. To nie jest kolejna
pozycja, w której autor tylko narzeka na poziom edukacji. Jak nie spieprzyć życia swojemu dziecku to wskazówki jak naprawić
zepsuty system.
Jak nie spieprzyć
życia swojemu dziecku – no właśnie, jak?
Nie obyło się bez teoretyzowania. Taka już rola poradników. Jednak jest podręcznikowa wiedza podana w
sposób minimalistyczny. Większość publikacji stanowią przykłady, które
pozwalają zrozumieć zamierzenia autora. Marcela czerpie je z systemów edukacji,
które sprawdzają się w innych państwach. Odpowiada na pytanie: czy aby na pewno
są one skuteczne? Odpowiedź w książce.
Mikołaj Marcela pokazuje też na własnym przykładzie,
odwołując się do zachowań swoich rodziców, co powinno „otrzymać” dziecko w
rodzinnym domu. Nie chodzi tu o wydawanie pieniędzy na kolejne zachcianki i
szereg zajęć pozalekcyjnych, ale o pewne podejście, sposób myślenia opiekunów.
Jest on najważniejszy.
Z całości wynika pewien obraz – konieczności indywidualnego
podejścia do każdego dziecka. Czy jest to możliwe do zrealizowania? Uważam, że
w szkole na pewno nie. Wszystko przez system edukacji, którego zmianę postuluje Marcela. To beton,
którego nie można przekształcić, dopóki w głowach osób rządzących naszym krajem
nie zajdą diametralne zmiany. Tyle w temacie.
A w domu? Przecież w nim zaczyna się wszystko, co związane z
wychowaniem. Myślę, że również tu należy udzielić negatywnej odpowiedzi. Po
pierwsze, dorośli tak bardzo ukorzenili w sobie model szkoły pruskiej
kształcącej dzieci, o której pisze autor, że nie potrafią od niego uciec. Książka
Mikołaja Marceli na pewno trafi do wielu z nich, co wiąże się z szansą, że choć
kilka procent spróbuje inaczej spojrzeć na wychowanie swoich pociech. Po
drugie, szkoła szkołą, lecz wysyłanie dziecka na szereg dodatkowych zajęć
często wypływa z przekonań, które tkwią w głowach dorosłych goniących za
pieniądzem. Powielają kalkę – skoro ja sobie radzę w taki sposób, to i ono musi
iść tą drogą. Przykre, ale prawdziwe.
Jak nie spieprzyć życia swojemu dziecku – do kogo kierowana
jest ta książka?
No właśnie? Tytuł sugeruje rodziców i opiekunów. Jednak Jak nie spieprzyć życia swojemu dziecku
skierowana jest do każdej osoby, odpowiedzialnej za wychowanie najmłodszych.
Czyta się szybko. Jednak radzę podzielić pozycję na kilka podejść.
Najlepiej czytać po rozdziale, stawiając na wnikliwą analizę treści i dając
sobie czas na przemyślenia.
Gorąco polecam.
Ocena 9/10
Mikotaj Marcela, Jak nie spieprzyć życia swojemu dziecku. Wszystko, co możesz zrobić, żeby edukacja miała sens, Wydawnictwo Muza S.A., 2020
Dziękuję autorowi i wydawnictwu za przesłanie książki.
Dominik Sołowiej przygotował wpis gościnny o związku muzyki z web designem. Zapraszam do lektury.
O gustach się nie dyskutuje, ale dobrą muzykę można polecać, szczególnie wtedy, gdy wiąże się z przemyślanym web designem. A taki właśnie prezentują dwie amerykańskie kapele – “Tool” i “A Perfect Circle” – prowadzone przez charyzmatycznego wokalistę Maynarda Jamesa Keenana. Kompozycje tych zespołów są genialne – mroczne, hipnotyczne, dopracowane stylistycznie i głęboko osadzone we współczesnej kulturze. Podobnie jak… ich witryny internetowe, zrobione – co ciekawe! – na WordPressie (Tool Band Website, A Perfect Circle Website).
Trudno oderwać wzrok od przedziwnej animacji, pojawiającej się po
wejściu na stronę Toola – animacji spokojnej, majestatycznej, pulsującej
surrealistyczną energią. Mniej efektowna jest strona “Idealnego koła”,
ale i ona ma w sobie to “coś”, może za sprawą grafiki, która zaprasza
nas do zanurzenia się w oniryczną przestrzeń płyty “Eat the Elephant”.
Niesamowita sprawa: muzycy – tak wrażliwi na całościowy przekaz
swojej twórczości (okładki płyt, scenografia podczas koncertów,
charakteryzacja, współpraca z artystami (m. in. z Alexem Greyem)
itp.) – zdecydowali się na przeklinanego przez front-end-developerów
WordPressa, wykorzystując jego klasyczny silnik i strukturę, ale i
nadając mu wyjątkowy, oryginalny charakter.
Cóż, sam kod to nie wszystko. Trzeba wiedzieć, jak tchnąć w niego życie.
Dawno nie byłem tak bardzo zachwycony opowieścią dla dzieci,
jak w czasie lektury Śnieżnej siostry
Mai Lunde. Jest napisana przepięknym językiem i wzbogacona cudownymi
ilustracjami. A do tego porusza bardzo ważne dla wszystkich czytelników tematy,
takie jak : wszystko co wiąże się z emocjami po stracie drugiej osoby, siłę
prawdziwej przyjaźni oraz przewagę bliskości, rodzinności nad bożonarodzeniową
komercją.
Jeśli szukasz książki idealnej na świąteczny prezent dla
dziecka, podaruj mu Śnieżną siostrę. To opowieść, która zachwyca czytelników w
każdym wieku.
Śnieżna siostra – o
czym jest książka Mai Lunde
Julian, dziesięcioletni bohater opowieści Mai Lunde, stracił
kilka miesięcy temu starszą siostrę. Chłopiec, nie dziwi się, że śmierć
dziewczyny pogrążyła w smutku jego najbliższych, jednak nie może przeboleć, że
smutek i żal pozbawią ich spędzenia wspólnego Bożego Narodzenia. Pogrążeni w
smutku rodzice w ogóle nie przygotowują się do Świąt.
Bożonarodzeniowy czas ma też drugie dla chłopca znaczenie. Wtedy
to Julian obchodzi urodziny. Jednak spędzenie rodzinnych świąt ma dla niego
większą wagę, niż potrzeba celebrowania własnego święta.
Na kilka dni przed Bożym Narodzeniem dziesięciolatek
korzysta wraz przyjacielem z miejskiego
basenu. Nagle dostrzega, że ktoś go obserwuje z zewnątrz. Spostrzega tajemniczą
dziewczynkę, z którą po wyjściu udaje się mu zamienić kilka słów. Tak właśnie
poznaje Hedvig.
Nowopoznana wzbudza w Julianie ogromną fascynację. Chłopak odkrywa,
że ma ona więcej tajemnic niż tę, że nie potrafi pływać. Dzieci wspólnie
zaczynają spędzać czas, aż do chwili gdy Hedvig znika.
Śnieżna siostra – książka
idealna do rodzinnego czytania
Powieść Mai Lunde, mimo, że jest książką dla dzieci,
skierowana jest do czytelnika w każdym wieku. Najmłodsi odbiorcy odnajdą w niej
historię o sile przyjaźni i rodziny. Zmierzą się też z analizą zachowań po
stracie bliskiej osoby. Natomiast starsi otrzymają lekcję przypominającą, że w
Bożym Narodzeniu nie liczy się ilość wydanych pieniędzy oraz czasu spędzonego
przy kuchennym blacie i piekarniku, ale możliwość cieszenia się chwilą – tym,
co się dzieje tu i teraz.
https://www.instagram.com/p/B3_pvRtBaL8/
Śnieżna siostra to
też opowieść pokazująca stadia osamotnienia i wyjaśniająca jak sobie z nimi
radzić. Każdy z bohaterów musi się zmierzyć ze swoim wyobcowaniem, pokonać
pewną wewnętrzną drogę, podczas której zrozumie przyczyny i odkryje
rozwiązanie. To bardzo mądrze stworzona część tej opowieści.
Gorąco polecam, nie tylko jako lekturę w przed i świątecznym
czasie,
Ocena: 10/10
Maja Lunde, Śnieżna siostra, Wydawnictwo Literackie, 2019
Dziękuję Wydawnictwu Literackiemu za podesłanie książki
Książkę Wojna w kanałach.
Podziemna walka Warszawy rozpocząłem w czerwcu, gdy musiałem spędzić
tydzień w szpitalu. Pierwsze rozdziały pochłonąłem błyskawicznie. Lepsze to było
od wpatrywania się w sufit podczas czekania na kolejne badania. I nagle, tuż
przed przekroczeniem połowy objętości książki, opanowała mnie niemoc czytelnicza. To
co było ciekawe, przestało absorbować. Pozostało mi wpatrywanie się w sufit.
Czy to znaczy, że Sebastian Pawlina przyłożył się tylko do
początku książki Wojna w kanałach.
Podziemna walka Warszawy? Czy udało mi się dobrnąć do ostatniej strony?
Odpowiedzi znajdują się poniżej.
Wojna w
kanałach. Podziemna walka Warszawy – bohaterowie tacy jak my
Warszawskie kanały są tematem książki Pawliny. Publikację
rozpoczyna ciekawa geneza powstania warszawskiego systemu odprowadzania
nieczystości. Następnie czytelnik poznaje pierwsze przejścia śmiałków kanałami,
wykorzystanie ich w przemieszczaniu się żołnierzy i ludności cywilnej w trakcie
rozpoczęcia powstańczych walk, aż do zamieniania podziemnych przesmyków w drogę
ucieczki.
W powyższe wpisani są ludzie, tacy jak my, zmuszeni do
bohaterskiej walki o wolność. Za pomocą kanałów przemieszczają się oni z
rozkazami oraz informacjami od dowództwa lub próbują uratować życie. Pawlina
opisuje, a także przytacza relacje świadków, iż piekło wojny, która toczyła się
na powierzchni, czasami było lżejsze niż to, gdy znalazło się w kanałach.
Wojna w
kanałach pokazuje, że aby wejść do środka trzeba było odznaczać się odwagą,
lecz tylko osoby odznaczające się niebywałym męstwem mogły opuścić podziemny
system bez uszczerbku na zdrowiu. Bowiem ciemność i kiepskie warunki
utrudniające przemieszczanie umiały złamać nawet najsilniejsze charaktery.
Pawlina kilkukrotnie opisuje sytuacje, gdy zaprawieni w walce z okupantem
mężczyźni dosłownie wymiękli podczas godzinnych wędrówek w ciemności.
Wojna w
kanałach. Podziemna walka Warszawy – książka godna uwagi
Widać, że autor wykonał niesamowitą robotę. Wojna w kanałach to przede
wszystkim świetnie opowiedziana historia Powstania Warszawskiego. Język Pawliny
czasami przypomina storytellerów, snujących gawędy o heroicznych czynach, z tą
różnicą, że autor książki nie dorzuca do swojej historii nic od siebie. Wszystko
jest prawdziwe. A do tego poparte fragmentami wypowiedzi powstańców.
Treść dopełniają fotografie. Oddają one klimat opisywanych chwil,
pomagają czytelnikowi zrozumieć grozę nierównej walki, a także wyjaśniają jak
wyglądały opisywane przez Pawlinę postacie.
Całość robi wrażenie, ale….
Jak dla mnie jest za długa. Wojnę
w kanałach skończyłem, ale po trzech podejściach. Być może ma wpływ na to
sytuacja, że nie jestem historykiem, a zamiast literatury faktu wole wybrać
fikcję.Jednak jestem przekonany, że miłośnicy tematów związanych z II Wojną
Światową oraz Warszawą w czasie wojny i okupacji będą zachwyceni książką
Pawliny.
Moja ocena: 7,5/10
Sebastian
Pawlina, Wojna w kanałach. Podziemna
walka Warszawy, Wydawnictwo Znak, 2019
Dziękuję Wydawnictwu Znak za podesłanie egzemplarza.
Munin, Merlina, Erin, Rocky, Jubileusz II, Gripp II, Harris oraz on – Christopher Skaife, strażnik kruków w londyńskiej Tower. Każde z nich ma inny charakter, zwyczaje oraz upodobania. Różnią się też tym, że wymieniona siódemka to ptaki, a ostatni jest ich opiekunem. Relacja pomiędzy nimi nabiera czasami cech komicznych, czasami stwarza zagrożenie dla zdrowia lub życia. I właśnie owo codzienne obcowanie człowieka i skrzydlatych osobowości jest głównym tematem książki Strażnik kruków.
https://www.instagram.com/p/BxKXFHUhon1/
Czy przyjaźń z krukami jest możliwa? Nie do końca, odpowiada
strażnik kruków w swojej prawie 300 stronicowej relacji.
Strażnik kruków – coś więcej niż opowieść o ptakach
Kiedy kruki znikną z Tower, wtedy twierdza upadnie, a wraz z nią Anglia. Tak głosi legenda. Ponieważ Anglicy nie chcą sprawdzić owej zależności, powierzyli ptaki powołanemu specjalnie do tej funkcji królewskiemu strażnikowi. Obecnie tę rolę pełni w twierdzy autor książki Strażnik kruków.
Christopher Skaife nie spodziewał się, że będzie opiekował
się siódemką ptaków. W młodości nie był potulną osobą, szukał przygód. I jedną
z takich było wstąpienie do wojska. Dwadzieścia pięć lat służby pozwoliło mu na
zwiedzenie świata. Później poznał kruki.
Obecnie opiekuje się nimi, czuwa nad pracą zespołu osób, które mu pomagają, a także oprowadza wycieczki. Same ptaki stwarzają mu mnóstwo wyzwań. Oprócz karmienia skrzydlatych podopiecznych, musi łapać uciekinierów i dbać o komfort ich życia w Tower. A kruki to ptaki wymagające, których hodowla wymaga dbania o najmniejsze szczegóły, na przykład należy wypuszczać je w określonej kolejności. Krótko mówiąc, nie nudzi się, co zaznacza wielokrotnie na kartach swojej książki.
W to wszystko wpisane jest jego codzienne życie prywatne– Christopher
Skaife mieszka, tak jak inni strażnicy, w Tower. Łączy się ono z obowiązkami
zawodowymi, a taka mieszanka często okazuje się wybuchową, na przykład gdy
mężczyzna zamiast iść na randkę z żoną musi uganiać się za skrzydlatym
uciekinierem.
Strażnik kruków – czy można oswoić ptaki?
Książka Strażnik kruków pokazuje relację pomiędzy człowiekiem a ptakami, z którymi można się zaprzyjaźnić, ale nie da się ich do końca oswoić. Kruki mimo, że same łączą się w pary, nie przepadają za towarzystwem.
Publikacja ma również na celu ocieplenie wizerunku stworzeń. Pokazuje, że są one inne niż wmówili nam na przestrzeni wieków starożytni, ludzie średniowiecza, renesansu i kolejnych epok. Bowiem kruk to ptak odznaczający się bystrością, pamięcią, okazujący uczucia tak bardzo podobne do ludzkich.
Strażnik kruków – ocena
Książka Skaife jest dobrym początkiem do zdobycia informacji
na temat kruków. Na jej końcu czytelnik znajdzie spis rozwijającej temat
literatury. Warto do niej zajrzeć.
Strażnik kruków jest wart polecenia nie tylko w
formie papierowej, ale też i elektronicznej. Pod adresem https://www.instagram.com/ravenmaster1/
znajduje się instagramowy profil Skaife, na którym zobaczymy codzienną relację strażnika
i jego podopiecznych.
Ocena: 8,5/10
Christopher Skaife, Strażnik kruków, Wydawnictwo Znak, 2019
Syn wiedźmy Kelly Barnhill jest jedną z najmądrzejszych książek skierowanych do najmłodszych czytelników, jaką miałem przyjemność przeczytać. Zainteresowała mnie bardziej, niż Dziewczynka, która wypiła księżyc (publikacja ukazała się w Polsce w 2018 roku, ale jest książką młodszą od Syna wiedźmy), o której bardzo pozytywnie pisałem w tym wpisie.
Dlaczego Syn wiedźmy tak bardzo mnie zachwycił?
Przede wszystkim spojrzeniem na magię. Sama opowieść też jest wciągająca, choć nieco
psuje ona odbiór Dziewczynki, która wypiła księżyc. W jaki sposób? Piszę
o tym poniżej.
Syn wiedźmy – opowieść o chłopcu, córce rozbójnika i
wilku
Historia rozpoczyna się od wypadku, który spotyka dwóch braci. Jeden z nich ginie. Matka, lokalna wiedźma, by nie stracić obu synów, sprawia, że dusza zmarłego dziecka zostaje przyszyta do ciała drugiego, konającego. Tym sposobem Ned przeżyje. Bohaterką powieści dla dzieci Syn wiedźmy jest też Áine, która po śmierci mamy przeprowadza z tatą się do lasu. Ojciec dziewczynki, na co dzień spokojnie żyjący człowiek, okazuje się legendarnym Królem Bandytów.
Pewnego dnia ojciec Áine wyrusza ze swoją bandą rzezimieszków
po magię, którą opiekuje się mama Neda. Kłopot w tym, że wiedźma gości na
dworze królowej, której życie udało się jej uratować. Dlatego Ned musi bronić
magii własnymi siłami. Widząc tylko jedno rozwiązanie, chłopiec decyduje się przyjąć
tajemniczą moc na siebie. Tym samym rozpoczyna się jego niesamowita przygoda,
która doprowadza go do spotkania z Áine.
Trójka, bo chłopcu towarzyszy napotkany wilk, rozpoczyna epicką
podróż, której celem jest zapobiegnięcie wybuchowi wojny.
Syn wiedźmy – magia
Dziś dużo się mówi o magii. Osoby widzące w niej zagrożenie przestrzegają przed obcowaniem z nią, w tym sprzeciwiają wytworom kultury o tej tematyce. Natomiast opozycja nie widzi w czarach nic groźnego. Syn wiedźmy spodoba się obu grupom.
Kelly Barnhill stworzyła opowieść o rzeczywistości, w której ogromną rolę gra magia. Jednak autorka przestrzega, czary mogą pomóc człowiekowi, uratować jego życie, ale zawsze ciągną za sobą konsekwencje.
Magii należy unikać za wszelką cenę – tak właśnie brzmi przesłanie Syna wiedźmy. Wiedza, świadomość mocy własnych sił, miłość i szacunek wobec drugiej osoby są silniejsze i bezpieczniejsze niż jakiekolwiek czary. Bardzo podoba mi się ów przekaz. Traktuję go szczególnie, sam bo promuję podobne wartości w swojej książce dla dzieci Wuj krasnolud i Brama Opowieści (więcej o niej). Czas dzieciństwa jest okresem, gdy młody człowiek uczy się prawdy o świecie, kształtuje swoje poglądy. Stąd należy to mu przedstawiać w filmach, książkach, czy też grach wideo.
Syn wiedźmy – problem
z Dziewczynką
Powyżej napisałem, że Syn wiedźmy nieco psuje odbiór Dziewczynki, która wypiła księżyc. A to dlatego, że Kelly Barnhill wykorzystała podobny schemat w drugiej książce. Dwa miejsca, w których żyjący mieszkańcy nie wiedząc nic o sobie, znajdujący się między nimi las, do którego wszyscy boją się wejść, bohater obdarzony magią, zły władca – to wszystko można znaleźć we wcześniejszej publikacji autorki. Smutne, ale dające Synowi wiedźmy pierwszeństwo w rankingu książek Kelly Barnhill.
Moja ocena: 9/10
Kelly Barnhill, Syn wiedźmy, Wydawnictwo Literackie, 2019
Dziękuję Wydawnictwu Literackiemu za podesłanie książki.