Month: marzec 2015

Starość aksolotla – prototyp książki przyszłości

Jak będzie wyglądać przyszłość książki? O tym może świadczyć ta grafika.

 

źródło: http://jacekdukaj.allegro.pl

Tak właśnie wygląda najnowsza powieść Jacka Dukaja, nosząca tytuł Starość aksolotla. Całość jest kompozycją tekstu oraz grafik, które dostępne są jedynie w wersji cyfrowej. Do tego książkę zapowiada wideo

Novum w polskiej literaturze jest to, że możemy wydrukować figurki bohaterów– postaci dwóch robotów. Dzięki czemu czytelnik otrzymuje nie tylko gadżet, ale może zobaczyć i dotknąć wyobrażenia autora książki.

W trakcie lektury Starości aksolotla poprosiłem kilka firm o pomoc w wydruku 3D projektów mechów. Od większości z nich otrzymałem odpowiedzi takie jak:

„Niestety przesłane modele odznaczają się dużym stopniem skomplikowania i poprawny ich wydruk będzie bardzo trudny, stąd zmuszeni jesteśmy odmówić na Pana propozycję. Dodam od siebie iż jeżeli znajdzie Pan firmę która wydrukuje figurki dla Pana z chęcią obejrzałbym zdjęcia wydruków.”

„Za dużo szczegółów (…) tego nikt Ci nie wydrukuje!”

„(…) koszt wydrukowania takiej figurki to około 250 PLN przy najgorszej jakości powierzchni”

Jednak udało mi się znaleźć Partnera, który podjął się zadania. Jest nim wrocławska firma Three Dimensions Lab . To co od nich otrzymałem, przeszło moje oczekiwania.

Wydruk 3D postaci z książki Dukaja jest możliwy. Nawet tej wyróżniającej się szczegółami. Spójrzmy jak okazjonalnie się prezentują:

Zafascynowany efektami poprosiłem Pana Piotra z Three Dimensions Lab o opowiedzenie jak wyglądał wydruk 3D figurek oraz jak zapatruje się na takie rozwiązania w przyszłości książki. Oto czego się dowiedziałem:

Na czas wydruku 3D składa się kilka czynników. Najistotniejsze to: wysokość modelu, wielkość w pozostałych wymiarach oraz jakościowy parametr, którym jest tzw. wysokość warstwy.
W naszym przypadku figurki były smukłe i wysokie. Budowane były z tworzywa PLA (Polilaktyd) biodegradowalnego, wytwarzanego z mączki kukurydzianej. Modele zostały wydrukowane w wielkości zaproponowanej przez autora książki, tj. 150mm na warstwie 0.2mm. Oznacza to, iż warstw było 750 na całą sylwetkę. Ze względu na smukłość (mały przekrój poprzeczny) budowały się jedynie przez około 5 godzin każda. Naszym rekordem jest figurka o wysokości 300mm, na warstwie 0.1mm, druk trwał wtedy około 40 godzin.

Osobiście uważam, że druk 3D jest to naprawdę ciekawym sposobem na pobudzenie zmysłów czytelnika. Przede wszystkim te modele są obłędne i robią wrażenie. Osoba czytająca książkę może zobaczyć, dotknąć, postawić obok siebie figurkę 3D, która przenosi doznania na jeszcze wyższy poziom. Natomiast osobom o mniej wybujałej wyobraźni wydruk trójwymiarowych modeli pozwoli lepiej wczuć się w klimat powieści. Podsumowując myślę, że jest to bardzo kreatywne wykorzystanie technologii przyrostowych (druk 3D), które przenosi czytelnika jeszcze bliżej świata zobrazowanego w książce, a przy okazji popularyzuje nowoczesne technologie.

Pozostaje jeszcze do wyjaśnienia kwestia ceny. Wydruk jest pięć razy tańszy niż określiła to firma , którą cytowałem na początku tekstu. Aby się o tym przekonać wystarczy tylko zajrzeć na stronę http://threedimensionslab.com i wgrać projekt do wyceny.

Dziękuję firmie Three Dimensions Lab za pomoc w przygotowaniu tego tekstu i wydruku figurek, a także za miłą konwersację. Dzięki wielkie!

Projekty figurek dostępne są na stronie http://jacekdukaj.allegro.pl/#druk3d

Vogue – książka o świecie mody (również) dla facetów

Moi bliscy nie wierzyli, że czytam tę książkę, a na dodatek zachwycam się opowiedzianą w niej historią. Z niedowierzaniem patrzyli na mnie, gdy opowiadałem o diecie polegającej na jedzeniu chusteczek, świecie zadufanych top modelek i obrażalskich fotografów. Tak, bardzo mi się podobały wspomnienia przytoczone przez byłą naczelną magazynu Vouge. Jednak książka oczarowała mnie zupełnie innymi elementami.

Vogue. Za kulisami świata mody to książka o biznesie, z której uważny czytelnik może nauczyć się tyle samo co z niejednego poradnika recenzowanego przeze mnie na blogu NapiszTekst.pl. Osoba Kirtsie Clements, naczelnej australijskiej wersji pisma w latach 1999-2012, jest doskonałym przykładem w jaki sposób osiągnąć sukces oraz (jeszcze lepszym wzorcem) jak postawić wszystko na swoją kreatywność i postępować z innymi „ludźmi z branży”. Czytając jej autobiografię miałem wrażenie, dosłownie od pierwszych stron książki, że czytam zapiski profesjonalistki i kobiety z ogromną charyzmą.

To również przyjrzenie się branży od strony wewnętrznej. Jest trochę „brudów rodem z Pudelka”, o których wspomniałem na początku, ale za ciekawsze uważam wszystkie te historie, które dotyczyły powstawania okładek, artykułów i sesji zdjęciowych. Podobał mi się też fragmenty, w których Clements współpracuje z Karlem Lagerfeldem – jednym z najwybitniejszych fotografów, projektantów i reżyserów. Przyznam się, że od niedawna zacząłem interesować się tą postacią. Precyzując, od momentu gdy usłyszałem o perfumach o zapachu książki.

Jako książka o świecie modelingu Vogue. Za kulisami świata mody uświadomił mnie o trzech rzeczach. Po pierwsze, ta branża to nie tylko „głupiutkie dziewczyny i wszechwiedzący projektanci”, ale też wszyscy, którzy o nich piszą. Ci ostatni pełnią bardzo znaczącą rolę. Jednak kiedyś stanowili mniejszą grupę. Dziś mamy blogerki, które wygryzają czasopismom o modzie nie tylko pierwsze miejsca na pokazach, ale też i duże pieniądze – i to jest moja druga zmiana postrzegania. Trzecią jest to co kojarzy się z seksem. Australijczycy za sexy traktują elementy takie jak plaża i surfing, czyli coś zupełnie innego niż pociąga mieszkańców Europy.

Na koniec chciałbym poruszyć to, czego nie znalazłem w żadnej recenzji książki Clements. Śledząc losy bohaterki widzimy świat fashion, w którym mnóstwo jest muzyki. Oba elementy są nierozerwalne, dlatego króluje ona na pokazach, ale też i poza nimi. Artyści, tacy jak Kylie Minogue, współtworzą modę pracując z magazynem Vogue.

Jak zaznaczyłem w tytule, to nie jest książka tylko dla Pań. Jestem przekonany, że była naczelna australijskiej wersji Vouge wzbudzi zainteresowanie panów, którym wejście do sklepu z ciuchami przypomina przekroczenie piekielnych bram. Może po przeczytaniu tej książki zmienią zdanie na temat zakupów z partnerkami.

Ocena: 8/10

Kirtsie Clements Vogue. Za kulisami świata mody, Wydawnictwo Literackie, 2015

Dziękuję Wydawnictwu Literackiemu za możliwość przeczytania książki

W blasku gwiazd – kilka słów o książce

Weźmy prostą historię o nim, o niej i jej matce, zmieszajmy z „miłością od dziecka”, opowieściami o dorastaniu, trudnym dzieciństwie, śmierci, narodzinach, walce o spełnienie marzeń oraz klimatem wyjętym wprost z „amerykańskich małomiasteczkowych obyczajówek”. Następnie dodajmy do każdego z tych wątków element niezwykłości, nawet sięgając po realizm magiczny i science fiction. Co otrzymamy? W blasku gwiazd.

Powieść Lydii Netzer zawładnie każdym sercem. Jest w niej wszystko co kochają współcześni czytelnicy. Mamy bohaterkę mierzącą się z własnym wyglądem (od dziecka jest łysa), wychowywanie dziecka cierpiącego na autyzm, studium umierania starszej osoby (moim zdaniem, jedno z najciekawiej opisanych w historii literatury), życie pod jednym dachem z geniuszem (który ma problemy z podstawami komunikacji z otoczeniem), wyprawę na księżyc z robotami zaprogramowanymi do zbudowania kolonii, czy też zdarzenie rodem z filmu Grawitacja.

A o czym właściwie jest książka Netzer?

Po wnikliwym przemyśleniu doszedłem do wniosku, że autorka napisała W blasku gwiazd z pragnieniem przyjrzenia się „prawdzie”. To coś więcej niż zmaganie się głównej bohaterki z mniemaniem o swojej osobie oraz okłamywaniu świata i samej siebie. Każda płaszczyzna powieści jest przepełniona konfrontacją autentyczności z tym co wymyślone, przeinaczone, odebrane w zupełnie inny sposób. Postępowanie oraz wypowiedzi pierwszo- i drugoplanowych bohaterów to nic innego jak dialog o istocie i miejscu prawdy w naszym życiu oraz potrzebie fikcji.

Publikacja urzekła mnie sposobem opowiadania historii. W W blasku gwiazd czytelnik otrzymuje opowieści zawarte w opowieści. Wykonane jest to na dwa różne sposoby (tyle udało mi się naliczyć). Jednak nie jest to ta sama szkatułkowość znana z Pamiętnika znalezionego w Saragossie czy też ubiegłorocznego bestselleru Wszystko co lśni. Często historie wydają się umiejscowione chaotycznie, nie są uporządkowane pod względem chronologicznym, ale to tylko złudzenie. Po zakończeniu lektury, całość splata się ze sobą, tworząc doskonale skonstruowaną opowieść. Solidna robota– zarówno ta wykonana przez autorkę, jak i przez tłumaczkę publikacji.

Napiszę szczerze, jest mi niezmiernie przykro, że przeczytałem W blasku gwiazd, bo wiem, że nieprędko trafię na tak arcyciekawą książkę i tak bardzo pozytywną odskocznię od rzeczywistości. Mimo opisywania mniejszych i większych trudów życia oraz nietypowych problemów, jakie spotykają każdego z nas, treść publikacji bije ciepłem oraz optymizmem. Nie niszczy go nawet analiza ostatnich chwil na łożu śmierci. Co było dla mnie prawdziwym zaskoczeniem.

Ocena: zasłużone 10/10

Lydia Netzer W blasku gwiazd, Black Publishing, 2015

Książkę mogłem przeczytać dzięki uprzejmości Black Publishing. Dziękuje bardzo.