Month: październik 2015

W imię dziecka – kilka słów o książce

W imię dzieckaTo co napisał wydawca (Albatros) w blurbie jest prawdą: jest to opowieść o sędzim Fionie Maye, której sukces zawodowy nie idzie w parze z życiem osobistym. Kobieta na swojej drodze zawodowej spotyka 17-letniego Adama. Ten, jako Świadek Jehowy, musi zostać poddany transfuzji krwi, ale sprzeciwiają się temu jego rodzice.

Mistrzowski McEwan

Jednak trzynasta książka spod pióra/klawiatury Iana McEwana to nie jest typowa opowieść o życiu specjalistki od paragrafów i prowadzonej przez nią sprawy. Sąd i to co dzieje się poza nim to tylko pretekst do opowiedzenia przepięknej historii o zagmatwanych ludzkich relacjach.

Fiona May okazuje się twardą kobietą tylko na sali. W życiu osobistym żałuje, że nie ma dzieci, przeżywa wydane przez siebie wyroki, a także robi wszystko by jej ukochana pasja wciąż trwała. Fiona świetnie gra na fortepianie. Jej poświęcenie karierze niszczy też relacje z mężem. Brak czasu dla drugiej połówki wywołują u jej męża chęć posiadania kochanki.

Oficjalnie oświadcza to Fionie. Ta nie może uwierzyć. Pojawiają się emocje. Po jakimś czasie on wraca i związek, którego rozpadu spodziewał się czytelnik, trwa.

W to wszystko zamieszany jest wyżej wspominany Świadek Jehowy. Jako ciekawostkę zdradzę, że wiara chłopca i cała ta sprawa z transfuzją to tylko punkt wyjścia do analizy relacji osobistych Fiony i Adama.

Przesyłając do wydawcy W Imię dziecka McEwan podarował czytelnikom kawał dobrej analizy zachowań ludzkich. Jego dar językowego operowania obrazami, zwracania uwagi na szczegóły, sprawdza się i tym razem. Jestem pod wielkim wrażeniem.

Muzyka w W Imię dziecka

W każdym etapie życia Fiony May, na każdej jego płaszczyźnie, obecna była/jest muzyka. Oprócz domowego przygrywania, koncertów na sądowych spotkaniach świątecznych, bohaterka słucha jazzu, jeździ na koncerty. Jej ulubionym artystą jest Keith Jarett. Muzyka to również element otwierający relacje z Adamem.

Śmiem twierdzić, że McEwan pisał tę powieść słuchając Jaretta. Wniosek wysnuwam po próbie czytania W imię dziecka przy muzyce pianisty. Odbiór rewelacyjny – polecam sprawdzić osobiście: KLIKNIJ TUTAJ BY PRZEJŚĆ DO WYSZUKIWANIA W SPOTIFY.

Ocena: 9/10

Ian McEwan, W imię dziecka, Albatros, 2015

Książkę otrzymałem od Wydawnictwa Albatros. Dziękuję bardzo!

Wiedźmin 3 – Serce z Kamienia

Wiedźmin 3 Serce z kamieniaGrę Wiedźmin 3 kupiłem w dniu premiery. Wciągnęła mnie jak żadna inna – była ze mną w Polsce, grałem w nią w Stanach (pomiędzy kolejnymi rozdziałami W sieci Pynchona), dla niej to kupiłem kontroler do grania. Uważam, jak większość fanów serii, że jest najlepszą grą RPG na świecie oraz jestem dumny, że stworzyli ją Polacy. Dlatego z niecierpliwością czekałem na

Serce z kamienia – płatny dodatek, który…

… czyni grę Wiedźmin 3 jeszcze lepszą, jeszcze oryginalniejszą, jeszcze bardziej grywalną. To on jest tematem wpisu.

Czy warto w niego zagrać? Oczywiście. Gracz, nawet jeśli nie ukończył podstawowej wersji gry, może spokojnie zasiąść do kilkunastogodzinnej przygody. Nic nie straci, bo to zupełnie inna opowieść. No, może nie do końca, dodatek i podstawową opowieść łączy postać o tajemniczym imieniu– Pan Lusterko.

To właśnie on, w zamian za uprzednio udzieloną Wiedźminowi pomoc, żąda rekompensaty. Pogromca potworów wplątuje się w niebywałą intrygę, w której są duchy, nieśmiertelni, niziołki, Kasiarz i wiele, wiele innych postaci. Przygodzie towarzyszy mroczny klimat. Osobiście porównuję jego moc do tej jaką znalazłem w The Wolf Amoung Us.

Sercu z kamienia nie zabrakło „wiedźmińskiego humoru”, który dosłownie rozbraja oraz mnóstwa zapierających dech w piersi (to chyba najlepsze ich określenie) zadań, tak bardzo różniące się od tych jakie dostajemy w RPGach konkurencji ekipy CD PROJEKT RED. Zadanie z weselem, na którym użyczając ciała duchowi musimy sprawić by zabawił się on za wszystkie czasy, jest niesamowite.

Minusy Serca z Kamienia

Dodatek rozpoczynałem na Windowsie 10. Na dzień dobry musiałem pogrzebać się w ustawieniach, bo wcześniej uruchomiająca się bez przeszkód gra miała problemy ze startem. A gdy rozpoczęła się rozgrywka zostałem wyrzucony kilkukrotnie na pulpit. Później przeszedłem na Windows 8.1 i… co jakiś czas musiałem uruchamiać Wiedźmina ponownie – problem z wyrzucaniem z gry. Szkoda.

Na szczęście całość rekompensuje znakomita historia oraz wyśmienita grywalność. Dlatego w ocenie odejmuję tylko plusa, bo jest to dodatek, taki jak gra, na 10+.

Ocena: 10/10

Wiedźmin 3. Serce z kamienia, CD Projekt Red.

Mózg i błazen – kilka słów o książce

W maju pisałem na Bazgrołku o Bez ograniczeń (PWN), książkowym wywiadzie z Jerzym Vetulanim. Bardzo mi się podobał. Dlatego przeczytałem go wielokrotnie i gdy usłyszałem, że w maju wychodzi kolejna książka-wywiad z Profesorem, pomyślałem sobie, że ktoś (czyli Wydawnictwo Czarne) chce zbić przy okazji kasę.

Myliłem się.

Mózg i błazen

To zupełnie inna książka. Oczywiście są powtórzone wątki takie jak: narkotyki, tajemnice mózgu, badania nad zwierzętami, ale to są tematy, o które Vetulaniego pytają wszystkie media. Reszta jest novum.

Reszta, czyli rozmowa o tym kim jest Jerzy Vetulani, jakie ma korzenie, jak zdobył pozycję jednego z najsłynniejszych na świecie neurobiologów, jak wyglądają jego obecne relacje z rodziną, przyjaciółmi oraz światem nauki. Do tego dochodzą opowieści, których nie powstydziłby się zawodowy storyteller. Dotyczą one: czasów komunizmu, Solidarności oraz momentów, gdy życie Vetulaniego przeplatało się z życiem Karola Wojtyły. Bowiem Jan Paweł II był bardzo bliskim przyjacielem rodziny.

Tu warto zaznaczyć, że Profesor jest osobą, która przyznaje: Bóg mi nie dał łaski wiary. Jednak jego podejście do osób związanych z religią jest godne do naśladowania dla każdego ateisty. Choć sam nie wierzy, mówi o wierzących z szacunkiem, przyjaźni się z nimi, dyskutuje.

I to właśnie jest chyba magiczne w tym człowieku. Nieważne czy jest to papież, studentka kosmetologii czy wybitny naukowiec z wieloma tytułami, o każdej osobie mówi z wielkim szacunkiem. Dzięki temu każdy go lubi.

Przeczytaj co myślę o książce Bez ograniczeń. Jak rządzi nami mózg

Dużą zaletą jest język wywiadu. Rozmowa została zapisana w taki sposób, by czytelnik czuł jej lekkość. Vetulani używa mowy potocznej, nie obawia się nadużywania słowa fajny, ale też i przeklina – słowo kurwa pojawia się w publikacji aż sześć razy, co jest niespotykane w publicznych rozmowach z naukowcami. Jednak Profesor może na to sobie pozwolić. Domyślam się, że wynika to z jego charakteru – od dziecka odznaczał się niepokornością i to właśnie ona doprowadziła go na szczyt nauki.

Do lektury nie będę zachęcał osób, którym spodobał się poprzedni wywiad z Profesorem. Słowa rekomendacji kieruję do pozostałych odbiorców, którzy odwiedzają Bazgrolek.pl. Warto sprawdzić publikację, nawet jeśli czytelnik nie przepada za wywiadami, naukowcami, czy też samym Vetulanim. Naprawdę jest warta uwagi.

Ocena: 9/10

Marcin Rotkiewicz, Jerzy Vetulani, Mózg i błazen, Wydawnictwo Czarne, 2015

Książkę podesłało do recenzji Wydawnictwo Czarne. Dziękuje bardzo!

Pogrzebany olbrzym – kilka słów o książce

Po dziesięciu latach, w końcu !!!, Kazuo Ishiguro raczył powrócić z nową powieścią. Powrócił i od razu posypały się głosy:

Nie polecam.

Taka pretensjonalna, pseudointelektualna książeczka „wielkiego literata” który brzydzi się fantastyką. Jak ktoś chce dobre fantasy to polecam wziąć cokolwiek napisana przez kogokolwiek kompetentnego.
(komentarz internauty w serwisie http://naekranie.pl [źródło])

Ishiguro to pisarz odważny – w innym wypadku nie zaangażowałby się w tak ryzykowny projekt literacki. Niemniej fantasy stanęło mu kością w gardle. „Pogrzebany olbrzym” ma piękne, liryczne fragmenty, ale jako całość rozczarowuje swoją koturnowością, sennym tempem, banalnymi alegoriami. Powieściom Martina czy Sapkowskiego – by wspomnieć jedynie tych wybitnych przedstawicieli gatunku – ta książka nie dorasta do pięt. Jeśli zaś czytać „Pogrzebanego olbrzyma” jako historię obyczajową, sprowadza się ona do próby odpowiedzi na pytanie, czy lepiej pamiętać i w cierpieniu mierzyć się z prawdą, czy może zapomnieć i pozostać szczęśliwym idiotą. To trochę za mało jak na zdobywcę Bookera. 
(opinię opublikował w swoim artykule na http://kultura.gazetaprawna.pl/ Piotr Kofta [źródło])

Czytając je śmiałem się sam do siebie.

Moim zdaniem, tej książki nie wolno wpychać do gatunkowej szufladki „Fantastyka” – mimo, że akcja dzieje się w uniwersum Króla Artura, w którym żyją smoki, ogry, wiedźmy oraz czarnoksiężnicy. Ewidentnie nadzwyczajny świat posłużył Ishiguro tylko do opowiedzenia historii odpowiadającej nie na pytanie: „czy lepiej pamiętać i w cierpieniu mierzyć się z prawdą, czy może zapomnieć i pozostać szczęśliwym idiotą?”, ale zmuszającej czytelnika do analizy „czym właściwie jest dla nas pamięć?”.

Pogrzebany olbrzym a Holocaust, polityka i wybory typowego Johna

Czytelnik otrzymał od pisarza świetnie napisaną opowieść o tym jak podeszłe wiekiem małżeństwo ruszyło do wioski swego syna, by żyło się im lepiej. Od samego początku mają kłopot, gdyż posiadają tylko szczątkowe informacje. Nie tylko oni, bo mieszkańcy krainy też cierpią na niepamięć. Choroba jest wywołana przez Smoczycę, której zgładzenie prawdopodobnie przywróci wszystkie wspomnienia.

Całość nasycona jest wszystkim czego potrzebuje dobra opowieść. Są archetypy, mnóstwo symboli, a także język co jakiś czas wpadający w mowę ludowego bajarza. To naprawdę urzeka.

Przejdźmy teraz do odczytania sensu powieści. Jak wspomniałem Pogrzebany olbrzym to historia o znaczeniu pamięci, zarówno narodu, jak też jednostki. Świat przemierzany przez staruszków to ten, w którym dwie nacje (Saksoni i Brytowie), do czasu pojawienia się smoka, przelewali swoją krew. To był czas wielkich zbrodni oraz polityki, która nie wszystkim odpowiadała. W momencie gdy „nadeszła niepamięć”, wspomnienie zbrodni i krwawych rządów zniknęło. Zaczął panować spokój. Podobny efekt pojawił się pod dachami domów mieszkańców krainy. To co złego robił typowy John, zostało zapomniane. Zapanowały miłość i spokój. Do czasu…, ale o tym w powieści.

Ową opowieścią o „chorobie niepamięci” Ishiguro chce ostrzec czytelnika przed niepopełnianiem błędów z przeszłości. W świecie, gdzie powracają idee, z których narodził się Holocaust, rozpoczynały się pogromy, wojny i wiele innych narodowych tragedii, musimy zdawać sprawę ze swoich (zbiorowych) czynów. Musimy spojrzeć w historię i przywrócić sobie pamięć o zagrożeniach. Podobnie jest na płaszczyznach naszego życia osobistego. Często staramy się wyprzeć z naszej pamięci to co złe (normalne zachowanie, świetnie wytłumaczone przez psychologów), jednak, co jakiś czas, los stawia nas w analogicznych sytuacjach i znów wybieramy prowadzące do zguby rozwiązanie.

Z pamięcią o występku wiąże się również wybaczenie oraz pokuta. To też jest dostrzeżone przez pisarza. I tu pasuje pytanie Piotra Kofty, ale po lekkiej modyfikacji, „czy lepiej pamiętać i w cierpieniu mierzyć się z prawdą, czy może pozostać szczęśliwym i nie rozdrapywać blizn?” Główni bohaterowie powieści oraz ci poboczni, różnie reagują na grzechy z przeszłości, bo różne są ich wartości. Dlatego w każdym przypadku odpowiedź na postawione pytanie jest inna.

Ocena książki Pogrzebany Olbrzym

To nie jest publikacja dla miłośników fantastyki, ale może być świetnym zachęceniem do sięgnięcia po książki z tego gatunku dla wszystkich przeciwników literatury o smokach i ograch. Myślę, że spodoba się też czytelnikom lubiącym treści zmuszające do refleksji po lekturze.

Ocena: 9/10

Kazuo Ishiguro, Pogrzebany Olbrzym,Albatros, 2015

Książkę przeczytałem dzięki Wydawnictwu Albatros. Dziękuję bardzo.

Na co komu info o NIKE 2015

Właśnie minęło 12 godzin odkąd poznaliśmy zwycięską powieść w konkursie NIKE 2015. Informacja o tym, że statuetka w kategorii „książka roku” trafiła do rąk Pani Olgi Tokarczuk, pojawiła się w paskach telewizyjnych, a także w wszelkiego typu newsach zamieszczonych w portalach internetowych.

Minęło 12 godzin i po wiadomości o nagrodzie pozostało tylko wspomnienie. Każdy, kto przespał wczorajszy wieczór musi pogrzebać w sieci, bo w portalach takich jak WP, Interia nie znajdzie „na dzień dobry” (w czołówce) żadnej informacji. Jedynie w Onecie udało mi się znaleźć artykuł wyróżniający się zdjęciem wybitnej pisarki.

Co jest ważniejsze niż Księgi Jakubowe?

Między innymi wiadomości takie jak:

  • Ela Zapendowska, która w programie „Must Be The Music” powiedziała: Sama sobie nie wierzę (INTERIA);
  • Coming out księdza Charasmy (WP, GAZETA);
  • Rocznica śmierci Anny Przybylskiej (INTERIA, WP, GAZETA);

Szkoda, że nie pozostała tam wzmianka o kolejnej edycji jednej z najważniejszego konkursu pisarskiego w Polsce.

Przyszłość czytelnictwa w Polsce

Gdy słyszę o tym, że ruszyła kolejna akcja promująca czytelnictwo, zaczynam śmiać się do siebie. Uważam, że dopóki media, które na co dzień goszczą w komputerach, tabletach i komórkach Polaków, nie zaczną promować czytelnictwa, budować obrazu książki ważniejszej niż jakieś programy o modzie, gotowaniu, śpiewaniu, społeczeństwo będzie jeszcze bardziej głupie i otumanione niż jest na dzień 5 października 2015.

Organizowanie festiwali literackich i konkursów jest potrzebne, ale przyciąga do siebie tylko osoby zarażone „miłością do książek”. Reszta społeczeństwa woli medialny chłam o celebrytach i rolnikach szukających żony lub o śpiewaniu.

To tyle w tym temacie, wracam do Pogrzebanego olbrzyma Ishiguro.