Month: wrzesień 2015

Bezcenne. Naziści opętani sztuką

Bezcenne to literatura faktu, którą czyta się jak kryminał lub thriller. Intryguje, uczy, podnosi emocje do maksimum. Rzadko trafiam na tak dobre książki – dlatego i tę, dopisuję do listy Żałuję, że nie przeczytam ich po raz pierwszy.

Siedemdziesiąt lat temu zakończyła się II Wojna Światowa. Wydawałoby się, że taki okres czasu powinien wystarczyć do zebrania niemal wszystkich dokumentacji, odkrycia tego co ma być odkryte oraz uregulowania większości sporów. Jednak tak nie jest. Przykładem może być niedawno wywołana „Złotym pociągiem z Wałbrzycha” gorączka, wciąż opisywane przez media spory strony polskiej ze spadkobiercami żydowskich kamienic, czy też co jakiś czas odkrywane bezcenne dzieła sztuki, uprzednio zrabowane przez „dziadka z Wermachtu lub jego kolegów”.

Właśnie ostatni z tematów jest przedmiotem książki Bezcenne. Naziści opętani sztuką, której autorem jest Anders Rydell.

Naziści i bezcenne dzieła sztuki

Opowieść rozpoczyna się od opisania dwóch zagadnień – osobistego podejścia Hitlera oraz jego świty do sztuki oraz wpływu sztuki na naród. Naziści byli świadomi tego czym jest sztuka i jak wiele można za jej pośrednictwem wygrać. Jak pisze Rydell:

Poprzez gromadzenie, tworzenie i niszczenie sztuki naziści próbowali stworzyć nowego człowieka i ukształtować jego nową tożsamość. Byli przekonani, że sztuka może być dla człowieka dobrym przykładem.

Dowiedz się jak polowano na słynnego Doktora Śmierć. Przeczytaj

Prawie udało się im osiągnąć cel. Bo swoją niechęcią do ekspresjonizmu, dadaizmu, kubizmu, futuryzmu, impresjonizmu i innych form „które nie występują w przyrodzie”, na początku swojej działalności przekonywali rzesze Niemców, a tworzenie wystaw szykanujących „sztukę zdegradowaną” i chwalących „ wywyższoną” pozwoliło pozyskać sobie nowych zwolenników.

Czytelnika, który sięgnie po Bezcenne. Naziści opętani sztuką, zachęcam do przyjrzenia się cytatom głoszonym przez dochodzącego do władzy Hitlera, wnikliwej analizy poczynań nazistów przed `39 i porównania z opiniami i przekonaniami niektórych polityków (z różnych opcji politycznych!) z minionego 20-lecia. Może znaleźć wiele analogii.

W kolejnym rozdziale Rydell przechodzi do rozwiązania kwestii Żydów, komunistów, anarchistów i innych wrogów wizji świata autorstwa Hitlera. Skupia się na przedstawicielach wymienionej nacji, bo ci posiadali najwięcej dzieł sztuki. Dokładnie analizuje, omawiając nawet poszczególne przypadki, w jaki sposób, za pomocą litery prawa, pozyskiwano obrazy.

Następne rozdziały są poświęcone wojnie i kradzieży dzieł sztuki z Polski, Rosji, Francji, Węgier, Włoch. W procederze tym brali udział zarówno władze, żołnierze walczący, handlarze i znawcy sztuki, a także osoby i instytucje między innymi ze: Szwajcarii, USA, Anglii, czy tez Szwecji.

Najciekawszy rozdział Bezcenne

Treść książki też opowiada o tym co działo się po II Wojnie Światowej, kiedy to do akcji weszły osoby poszkodowane i ich adwokaci, rozpoczynając batalię o odzyskanie swoich własności. Rydell porusza również temat wpływu konwencji waszyngtońskiej oraz praskiej na działania państw (w tym i Polski) związane ze zwrotem mienia. Bardzo ciekawym fragmentem jest ten opisujący pierwszy dzień 2013 roku, gdy kanclerz Niemiec Angela Merkel, dowiedziała się, że dywan, po którym chodzi leżał kiedyś w Carinhall, rezydencji Marszałka III Rzeszy Hermanna Göringa. Opisany fakt rozpoczyna podsumowujący książkę rozdział pod tytułem Dziedzictwo, jeden z najistotniejszych w publikacji.

Jednak najciekawszym, moim zdaniem, jest ten poświęcony Rembrandtowi. Postać malarza miała posłużyć nazistom do przekonania do siebie mieszkańców Holandii. Problemem jednak było to, że mistrz pędzla namalował sporo obrazów przedstawiających Żydów. To trzeba było zdemitologizować. Jak to się udało? O tym w rozdziale Niemcy Rembrandta.

Bezcenne to książka o tym co łączy nas z III Rzeszą

Wystukując powyższy nagłówek, nie miałem na myśli tylko wspominanego zachowania i słów polityków odnośnie sztuki, czy też sporów o zwrot zrabowanego w czasach wojny mienia.

To coś więcej.

Anders Rydell pokazuje w swojej książce ludzi. Niemcy, Żydzi, sprzedawcy dzieł sztuki, dyrektorzy muzeów, rządy państw i inni bohaterowie to marionetki w walce dobra ze złem, prawdy z kłamstwem. Batalia ta trwa o wiele dłużej niż okres dojścia Hitlera do władzy. Można to odkryć czytając fragmenty odnoszące się do relacji na drodze Niemcy-Francja (Napoleona) oraz te opisujące zdarzenia z minionych 5-10 lat.

Wciąż w tym tkwi i jak widać nie zanosi się na zmiany.

Ocena: 9,9/10

Andres Rydell, Bezcenne. Naziści opętani sztuką, Albatros, 2015

Książkę otrzymałem od Wydawnictwa Albatros. Dziękuję bardzo.

„Młodość” Sorrentino wbija w fotel i rozwala na łopatki

O Młodości Paolo Sorrentino najłatwiej mi napisać, odwołując się do książek. Podstawą jest sanatorium z Czarodziejskiej góry Manna – ze wszystkimi zabiegami, rytuałami, nudą, podziałem jadalni na stoły, brakuje tylko owijania się w koce. Głównie w nim dzieje się akcja dwugodzinnego arcydzieła, w którą delikatnie włożono realizm magiczny wprost z Dotknij wiatru, dotknij wody Oza oraz rozważania na temat ludzkiego życia i starości z Everymana Rotha i szczyptę ścierających się młodości ze starością z Profesora Stonera Williamsa. To chyba najlepsze porównanie, pozwalające mi oddać to co czułem po obejrzeniu filmu.

You say emotions are overrated. Emotions are all we’ve got

mówi jeden z dwóch bohaterów, kończąc spór o to, co nimi rządzi  – emocje czy oziębłe kierowanie się własnymi pragnieniami. Ma rację, po obejrzeniu tego filmu długo trzeba zbierać się w sobie. Ta historia, sposób narracji za pomocą obrazów, dosłownie, rozwalają na łopatki.

Ale przecież to film Sorrentino, a ten doskonale wie jak (nie bawić się, ale) kontrolować emocje widza. Młodość to doskonalsza „gra po emocjach” niż w ta decydującej scenie Wszystkich odlotów Cheyenna czy w Wielkim pięknie.

Młodość – film o dwóch starcach na Czarodziejskiej górze

Nie ma Nafty, brak też Settembriniego, są tylko dwaj przyjaciele, których więzy są tak mocne, że nawet ich dzieci są małżeństwem. Ta przyjaźń jest niebywała. Nie mówią sobie o złych rzeczach, tylko o tym co dobre i przyjemne. Mimo to dyskutują ze sobą, wspominają przeszłość, prowadzą spory, ale wzajemnie akceptują swoje zdanie.

Film opowiada o ich pobycie w szwajcarskim sanatorium podczas letniego sezonu. Pokazuje pewną przemianę, która dzieje się w umysłach przebywających tam ludzi – skupia się na głównych bohaterach, ale też odnosi się do trzecioplanowych. I to właśnie tę przemianę mogę określić śmiało pierwiastkiem Czarodziejskiej góry.

Czemu Młodość?

Tytuł roboczy tego filmu to Il futuro, ładny, ale dobrze, że został zmieniony. Młodość to nie tylko film o wspomnianych tego co minęło podczas osiemdziesięciu lat życia. To również dyskusja o egzystencji, popełnianiu błędów i realizacji marzeń. To również fizyczne spojrzenie na człowieka, konfrontacja piękna z brzydotą, pomarszczonej skóry ze zbliżeniem gładkości, lśniących zębów z otwartymi ustami straszącymi pustką.

Zachwyca!

Warto się wybrać.

Ocena: 10+/10

Młodość, reż. Paolo Sorrentino, 2015

Umrzeć po raz drugi – kilka słów o książce

Powiedzmy sobie szczerze, schematy opowieści o mordercy wyżynającym grupkę turystów w dziczy oraz tej o policyjnym polowaniu na zabójcę masakrującego zwłoki swoich ofiar, są dobrze znane we współczesnej kulturze. Dlatego sięgając po Umrzeć po raz drugi Tess Gerritsen nie spodziewałem się porywającej lektury.

A jednak! Wywarła na mnie ogromne wrażenie.

Nie jest to ambitna powieść. W porównaniu z Uczuciem silniejszym od strachu (obie książki reprezentują literaturę popularną), o której pisałem miesiąc temu, opowieść Gerritsen wypada miernie. Jednak muszę przyznać, że dawno nie czytałem książki, której treść trzymała mnie w napięciu.

Zainteresowany przebiegiem wydarzeń, pochłaniałem mrożącą krew w żyłach opowieść w każdej wolnej chwili, a po ukończeniu lektury odetchnąłem głęboko, ciesząc się z pozytywnego zakończenia.

Umrzeć po raz drugi

Tytuł odwołuje się do ponownego zmierzenia się ofiary z zabójcą. Tym razem może być inaczej, on może wygrać, o tym wie poszkodowana oraz stróże prawa – wśród nich są postaci dobrze znane czytelnikom książek Gerritsen.

Bowiem Umrzeć po raz drugi to jedenasta książka o przygodach Jane Rizzolii i Maury Isles. Zdradzę, że i tym razem współpraca pani detektyw z panią naukowiec zajmującą się medycyną, rodzi w umyśle czytelnika pytanie: dlaczego nie poszedłem do policji lub na medycynę?.

Tym razem bohaterki muszą zmierzyć się z mordercą, który zabija i patroszy jak zwierzynę swoje ofiary w różnych miastach Ameryki Północnej. Jednak na tym nie koniec, trop prowadzi do Afryki, gdzie sześć lat wcześniej miały miejsce podobne bestialskie morderstwa. Czy coś łączy te wszystkie zbrodnie? Łatwo domyśleć się, że tak. Jednak rozwiązanie zagadki pozostawiam wszystkim osobom, które sięgną po książkę.

Narracja, która wciąga

To co najbardziej podobało mi się od strony pisarsko- technicznej to decyzja Gerritsen dotycząca sposobu narracji. Znany z jej książek sposób mieszania pierwszo z trzecioosobową, wciąż sprawdza się i nakręca ciekawość czytelnika.

Tu chciałbym wyrazić opinię. Jeśli pisarka od czternastu lat pisze w identycznym stylu, a po przeczytaniu kolejnej książki, czytelnik odczuwa przyjemność z lektury, to znaczy, potrafi ona doskonale opowiadać.

W powieści nie ma niczego nowatorskiego, o czym już wspomniałem. Ale to jak Gerritsen bawi się utartymi schematami, łączy je ze sobą, daje kawał dobrego thrillera. Gdyby nie to napięcie towarzyszące mi podczas lektury oceniłbym publikację na słabe 7,5. Ostatecznie wystawiam 8/10.

Polecam szczególnie miłośnikom dobrej, krwawej sensacji.

Ocena: 8/10

Tess Gerrittsen, Umrzeć po raz drugi, Wydawnictwo Albatros, 2014

Książkę otrzymałem od Wydawnictwa Albatros. Dziękuję bardzo!

Sońka – spektakl

Krótki powrót do Sońki, precyzując do historii przedstawionej w książce, o której pisałem TUTAJ.

Od tego weekendu można obejrzeć Sońkę w Białostockim Teatrze Dramatycznym. Adaptacją zajął się sam Ignacy Karpowicz (autor Sońki), a reżyserią Agnieszka Korytkowska-Mazur (dyrektor Teatru Dramatycznego w Białymstoku). Zapowiada się ciekawie!

fot.Bartek Warzecha

fot.Bartek Warzecha

fot.Bartek Warzecha

Storna spektaklu: http://dramatyczny.pl/spektakl/sonka/

Weź się w garść, bądź święty – kilka słów o książce

Jeżeli wspominasz religię jako najnudniejszy przedmiot w szkole, kojarzysz duchowieństwo z zacofaniem i ciemnotą, a wierzących kompletnie nie rozumiesz, koniecznie przeczytaj tę książkę.

Ma tylko 137 stron, a zawiera w sobie tyle wiedzy, co kilka potężnych poradników motywacyjnych. Jej autorem jest zakonnik, Ojciec Leon Knabit, który przeniósł na papier treść swoich wykładów/kazań, dzięki temu powstała

Książka, którą warto przeczytać, nawet gdy się nie wierzy

Powyższe określenie najlepiej pasuje do Weź się w garść, bądź święty. Brak w niej jakiegokolwiek nawracania na siłę, straszenia piekłem itp. Zamiast tego znajdują się tam rozważania na temat naszego istnienia, zachowania, tworzenia dobra i szukania rozwiązań, które pozwolą nam stać się lepszymi. To również książka o duchowym wnętrzu i sztuce wystrzegania się błędów (autor nazywa je grzechem, przeciwnościami, brakiem życia zgodnie z sumieniem – czyli wszystkim co przeszkadza nam w osiągnięciu pełni szczęścia i spokoju).

Całość napisana językiem prostym, zawierającym wiele przykładów i humoru. W każdym rozdziale odczuwalna jest pogoda ducha autora, którą dzieli się z czytelnikiem. Powoduje to, że lektura Weź się w garść, Bądź święty jest czystą przyjemnością. Jednak proszę nie myśleć, że jest to tylko cukierkowa treść. Obrywa się każdemu. Wierzącym i niewierzącym, duchowieństwu i wiernym, a także pewnej Włoszce, która zwątpiła w sprawczą moc modlitwy i wyrzuciła figurę świętego za okno.

Rozważaniom O. Knabita przyświecają dwie postaci – Św. Piotr i Św. Paweł. To od ich słów oraz zachowania rozpoczyna swoje myśli, by szybko dojść do tego co nam współczesne. Autor pokazuje, że mimo upływu 2 000 lat, ludzkość nie zmieniła się ani trochę. Wciąż żyjemy w grzechu, walczymy ze swoimi słabościami, popełniamy błędy, ale też mamy szansę stawać się lepszymi, uzyskiwać to co chrześcijanie nazywają świętością.

Weź się w garść, bądź święty jest bardzo mocnym dowodem na to, że można głosić kazania, mówić o Bogu w sposób interesujący. Żałuję, że nie miałem takich katechetów jak O.Knabit w podstawówce i liceum.

Warto przeczytać!

Ocena: 9/10

Leon Knabit OSB, Weź się w garść, bądź święty, Wydawnictwo Benedyktynów Tyniec, 2015

Sońka – kilka słów o książce

Osoby śledzące mój profil na Facebooku wiedzą, że niedawno odkryłem magię czytania książek, tam gdzie dzieje się ich akcja. Na przykład: w Nowy Jorku czytałem W sieci Pynchona, a teraz przyszedł czas na Sońkę Ignacego Karpowicza.

Od Królowego Stojła, miejsca gdzie rozegrał się rodzinny dramat z nazistą w tle, dzieliło mnie niecałe 19 km. Dodatkowo, lokalizacja, w której konsumowałem lekturę zamieszkiwana jest przez osoby, w których świecie językowym mieszają się rzeczywistości polska i białoruska. To spotęgowało klimat przedstawiony w Sońce.

Sońka – geneza i o czym właściwie jest powieść Karpowicza?

Jak podaje Wikipedia, Karpowicz o bohaterce dowiedział się od swojego kuzyna, znanego malarza Leona Tarasewicza [źródło]. Choć miał szansę, nie spotkał się z pierwowzorem postaci, a do opisania samej historii musiał podejść dwa razy. I bardzo dobrze! Bo stworzył powieść, która na długo pozostaje w pamięci.

Sońka to przede wszystkim zapis tego co zdarzyło się w Królowym Stojle w czasie okupacji – jak to dziewczyna ze wsi zakochała się we wrogu swojego narodu i co z tego wynikło. Umieszczając akcję w przeszłości i czasach współczesnych Karpowicz zmusza czytelnika do odpowiedzenia na trzy ważne pytania: Czym tak naprawdę jest miłość i czy można zakochać się we wrogu? W jakim stanie jest nasza tożsamość narodu, w tym i mniejszości narodowych? Jak sztuka (literatura/teatr) może pomóc nam rozprawić się z powyższymi dwoma kwestiami?

Jest naprawdę nieźle.

Mistrzostwo narracji

To co zrobił Karpowicz w Sońce jest mistrzostwem sposobu i formy narracji. Jak wspomniałem mamy dwa plany. Pierwszy rozgrywa się w latach czterdziestych ubiegłego wieku, drugi w czasach teraźniejszych. Oba istnieją współzależne, dopowiadając i uzupełniając się wzajemnie. Na początku za przekaz odpowiedzialny jest narrator auktorialny, ale oddaje swoją pozycję pozwalając opowiadać Sońce, zwierzętom i reżyserowi teatralnemu Igorowi, który słyszy od Sońki historię, przetwarza ją i przenosi na scenę. W ten sposób jednolity tekst powieści poprzecinany jest monologami, wtrąceniami oraz tekstem dramatu. Czyta się niesamowicie!

Świetnym posunięciem ze strony pisarza jest próba zamienienia nieszczęśliwej historii w bajkę. Widzimy to już w pierwszym zdaniu, rozpoczynającym się od słów Dawno, dawno temu. Tak jak wyliczał Władimir Propp w swojej analizie tekstów bajek, w historii Sońki znajdujemy bohatera, osobę poddającą go próbie, pomocnika, fałszywego bohatera, przeciwnika i króla-ojca. A sama historia ułożona jest według funkcji, wskazanych przez rosyjskiego badacza. Tu należy zaznaczyć, że Karpowicz nie stworzył idealnej bajki. Świadczą o tym: brak szczęśliwego zakończenia, a nawet zamiana funkcji postaci (nie są zachowane do końca, ewoluują).

Głos mniejszości narodowych

W dzisiejszych czasach, gdy odczuwany jest lęk przed multikulturowością (wywoływany i napędzany siłą przez media), warto przypomnieć sobie o tym, że w Polskę tworzyli ludzie wyróżniający się korzeniami z różnych kultur, praktykujący inny sposób wiary w tego samego Boga, budujący swój językowy obraz świata mieszanką języka swoich przodków z językiem polskim. I taką funkcję pełni Sońka.

Karpowicz pisząc powieść oddał hołd temu, co właśnie teraz ginie, jest zabierane przez najstarsze pokolenie. Wskazuje przy tym na młodsze pokolenia, przypominając im by nie zatracały pamięci o swoich przodkach, pamiętały z jakich kultur się wywodzą. Bo kiedyś owi przedstawiciele różnorodności byli widoczni, mieszkali koło nas współtworząc społeczeństwo.

Warto zachować tę pamięć i szacunek, zanim wyda się opinię o uchodźcach, zanim przyjdzie do głowy pomysł by podpalić, pobić, zamalować jakiś pomnik obraźliwymi słowami.

Ocena: 9/10

Ignacy Karpowicz, Sońka, Wydawnictwo Literackie, 2014.