Month: luty 2016

Splendor – czyli jak zostać bogatym


splendorTematem planszówki Splendor jest walka renesansowych kupców o kopalnie klejnotów, środki transportu, kolejne sklepy, tylko po to by zdobyć największy prestiż, ugościć przedstawiciela szlachty i zostawić w tyle konkurencję. Reguły tej gry tłumaczy się w 2-3 minuty, jeszcze szybciej rozkłada się ją na stole.

Jak stać się bogatym? – zasady Splendor są proste

Wystarczy wyjąć żetony i karty z pudełka, ułożyć je w odpowiedni sposób na stole i dobrać pierwsze krążki symbolizujące bogactwa. Później, gdy mamy (określone w upatrzonej karcie) środki na zakup, dobieramy ową, a klejnoty zwracamy do wspólnej puli graczy…i tak, aż do zdobycia 15 punktów.

Banalne zasady, którą mogą opanować nawet kilkuletnie dzieci, tak można w skrócie powiedzieć o Splendor. Kłopot jednak w tym, że mimo łatwych reguł, przed graczami rozciągają się miliony kombinacji. Tu nie tylko liczy się szczęście, ale przede wszystkim dobra strategia i umiejętne inwestowanie. To właśnie dobry plan na zwycięstwo zapewnia wygraną.

Co więcej, gra jest na tyle mocną propozycją, że w ubiegłym roku odbyły się mistrzostwa Polski w Splendor. Organizatorem była firma Rebel. Tym samym planszówka dołączyła do grona zacnych tytułów takich jak: 7 Cudów Świata  i Wsiąść do pociągu.

Splendor – dlaczego warto posiadać tę grę

W zasadzie tematem mogło być tu wszystko, Można było renesansowe motywy zamienić w te pochodzące z innej epoki lub wyimaginowanego uniwersum, klejnoty przekształcić w broń, pożywienie lub jakieś inne środki/bogactwa, a „grywalność” pozostałaby nadal taka sama.

A jest gigantyczna! Naprawdę, trudno skończyć na jednej partii. Gra się szybko, bo wspomniany prestiż można osiągnąć już w 20 minut. A do tego Splendor nie nudzi się. Krótko mówiąc produkt jest prawie idealnym, dlatego dostaje najwyższą ocenę.

Prawie idealnym, bo mimo bardzo solidnego wykonania kart, żetonów oraz wypraski, jest kłopot z pudelkiem. Musi być ono transportowane i stawiane w pozycji poziomej. Jakiekolwiek ułożenie w pionie powoduje, że żetony wypadają z wypraski i fruwają po wnętrzu.

Ocena: 10/10

Marc André, Splendor, Rebel

Nieznajomy – „małe sekrety” generują duże problemy

Nieznajomy to najnowszy thriller Harlana Coben`a, po który zdecydowanie warto sięgnąć, gdy myśli się o wciągającej lekturze na szybko. Powieść jest bardzo dynamiczna, czytelnik się nie nudzi, a zarazem książka porusza istotny dla nas wszystkich wątek „małych” sekretów (kto ich nie ma ?!)

Poznaj inne książki z Wydawnictwa Albatros

Nieznajomy CobenOpowieść zaczyna się całkiem niepozornie, od przedstawienia sielankowego życia Państwa Price – nauczycielki i prawnika oraz dwójki ich synów. Spotkanie Adama – ojca rodziny, z tajemniczym Nieznajomym burzy całe dotąd uporządkowane życie rodziny Price`ów. Tak jak niewielka rysa może spowodować pęknięcie muru, tak ukrywany przez żonę Adama „mały sekret” zaczyna drążyć w jego sercu tunel rozczarowania i zawiedzenia. Do tego postawa żony, która nie chce wszystkiego wyjaśnić od razu, a niebawem niespodziewanie znika, prosząc SMS`em o trochę czasu, wprowadza męża w przekonanie, że całe jego życie w jednym momencie legło w gruzach. Na szczęście mimo tego silnego, negatywnego bodźca Adam się nie poddaje, siła miłości do żony wygrywa i zaczyna uparcie jej szukać.

Nie tylko Adam Price, ale także wiele innych osób, zostaje powiadomionych przez Nieznajomego o wstydliwych sekretach z przeszłości ich bliskich. Wszyscy są szantażowani przez grupę osób, które pracując w różnych instytucjach oferujących niestandardowe zakupy lub usługi mają dostęp do informacji o klientach tych firm. W ten sposób „małe sekrety” stają się powodem dużych problemów, które niektórzy przypłacą nawet życiem.

Czy uda się rozwiązać zagadkę tajemniczego Nieznajomego i jego współpracowników? Czy Adam odnajdzie swoją żonę i dowie się całej prawdy, która doprowadziła do jej zniknięcia? Aby uzyskać odpowiedzi na te pytania należy sięgnąć po najnowszą powieść Coben`a i zagłębić się w jej lekturze – a ta z pewnością okaże się wciągająca i przyjemna.

Nieznajomy Harlana Coben`a uczy nas tego, że te „małe sekrety” generują problemy, które nieraz czynią więcej szkody niż poważne sprawy i mogą zaważyć w istotny sposób na naszym życiu, i to w najmniej spodziewanym momencie.

Ocena: 7,5/10

Harlan Coben, Nieznajomy, Albatros, 2016

Dziękuję Wydawnictwu Albatros za podesłanie książki do recenzji.

Poznaj 5 powodów, dla których warto obejrzeć film „ Zjawa ”

W sieci krąży opinia-metafora o Zjawie : czołganie się DiCaprio po Oscara. Zgadzam się z nią i wierzę, że w tym roku aktorowi uda się zdobyć statuetkę. Jego gra aktorska jest na tak samo wysokim poziomie jak reżyseria Iñárritu oraz muzyka, której współtwórcą jest Ryūichi Sakamoto (kompozytor, który nieźle namieszał pod koniec ubiegłego wieku). Krótko mówiąc, 2 godziny 36 minut nagrania to rozkosz dla oczu i uszu.


Fabuła filmu rozgrywa się 1822 i jest oparta o historię amerykańskiego trapera i podróżnika Hugha Glassa, który został zaatakowany przez niedźwiedzia. Przeżył atak zwierzęcia, ale będąc rannym został pozostawiony przez swoich kompanów. Udało mu się jednak zachować życie i przemierzyć 320 km w poszukiwaniu tych, którzy go opuścili w potrzebie. Podobno wyglądał on tak:

Hugh Glass Zjawa

Iñárritu lekko zmodyfikował tę historię o wątek z synem trapera. Poturbowany przez niedźwiedzia Glass widzi jak jego dziecko zostaje zabite przez jednego z fałszywych przyjaciół. To właśnie zdarzenie motywuje go do przeżycia i dodaje sił w czołganiu się (najczęściej w taki sposób  porusza się postać grana przez DiCaprio) po śniegu i błocku, by znaleźć złoczyńców.

Zjawa nie wnosi niczego nowego do historii kina, ale jest bardzo dobrym filmem. Poniżej zamieszczam pięć powodów, dla których warto wybrać się na film Iñárritu do kina.

5 Powodów, dla których warto pójść na film Zjawa:

1.       To piękna (ale czasem przekoloryzowana) opowieść o walce człowieka z naturą. Stawką jest przeżycie kolejnego dnia.

2.       Film wypełniony jest naturalistycznymi scenami, które przerażają. Atak niedźwiedzia, krwawe walki, spore dawki bólu i cierpienia, pozwalają widzowi wejść w brutalny świat amerykańskich traperów okupujących indiańskie ziemie.

3.       Zdjęcia Emmanuela Lubezzkiego po raz kolejny udowadniają, że potrafi on urzekać „poetyckimi” obrazami, jak też zamienić obiektyw w baczne oko relacjonujące walkę w krwawej bitwie.

4.       Dobrze znane szablony (bohater pragnący zemsty, złamanie honoru i danego słowa prowadzące zawsze do klęski, czy też wędrówka bohatera, podczas której ponosi klęskę, poznaje osobę, która wskazuje mu drogę, doznaje przemiany i na koniec oczyszczenia) połączone są spójnie i wciągają widza w bieg opowieści.

5.       Obok Zjawy nie można przejść obojętnie. Wskazują na to recenzje – film jest krytykowany, albo wielbiony.

Ocena: 9/10

Alejandro González Iñárritu, Zjawa, 2016

Milion lat w jeden dzień – o cywilizacji z humorem

Milion lat w jeden dzień to lektura obowiązkowa dla każdego kulturoznawcy oraz tych osób, które przekonane są, że najważniejsze odkrycia ludzkości narodziły się najpóźniej w starożytności. Ta książka zmieni wasze postrzeganie rzeczywistości.

Jej autor Greg Jenner to postać znana z telewizji, miłośnicy historii mogą go znać jako twórcę Horrible Histories.

Milion lat w jeden dzień – uczy, prowokuje i daje do myślenia

Książka jest zapisem jednego dnia współczesnego człowieka, a dokładnie soboty. Każdy z rozdziałów to osobna godzina. Wraz z bohaterem wstajemy, idziemy do toalety, jemy śniadanie, bierzemy prysznic, spacerujemy z psem, czytamy gazetę, przygotowujemy się na wizytę gości, z którymi zjadamy kolację, pijemy alkohole, a następnie żegnamy się, by umyć zęby, wskoczyć do łóżka i nastawić budzik. Każda z czynności jaką wykonuje postać to pretekst do odwołania się do historii, wyjaśnienia co, gdzie, dlaczego i kiedy ktoś zrobił i jaki to ma efekt na nasze życie.

Czytelnik dowie się z książki Milion lat w jeden dzień między innymi: jaką historię mają rury kanalizacyjne, dlaczego widelce mają pięć zębów, czy też jak produkować porządną sake. Lektura publikacja również wyjaśni, dlaczego ten obraz

Ostatnia Wieczerza

jest prawdopodobnie błędnym przedstawieniem wizerunku Ostatniej Wieczerzy, czy też pozwoli poznać historię jak to  Czyngis-chan przyczynił się do zmniejszenia dwutlenku węgla w atmosferze do 700 000 000 ton.

O historii cywilizacji z jajami

1000 000 lat w 1 dzieńWielką zaletą książki jest język. Podobny jest on do tego z Horrible Histories. Przykładem może być fragment odnoszący się do określenia momentu rozpoczęcia nowego dnia.

Szerzej otworzywszy oczy, dostrzegamy, że przez szczelinę między zasłonkami sączy się światło słoneczne. Niezbicie świadczy to o tym, że jest rano – tyle że światło dzienne wcale nie okazuje się w tym względzie warunkiem koniecznym. I na Wschodzie, i na Zachodzie nowy dzień rozpoczyna się w mroku o godzinie 00:00, dlatego Brytyjczycy na sylwestrowych zabawach pijackim głosem intonują pierwsze dwa wersy Auld Lang Syne, kiedy tylko zegar wybije północ. Wyobraźcie sobie, co by było, gdyby ci zawiani imprezowicze musieli czekać do świtu, cały czas zwilżając gardła – brzmieliby wtedy mniej jak śpiewający chór, a bardziej jak stado krów tonących na pełnym morzu. Ale termin „północ” jest mylący. Składające się nań sylaby znaczą: „jest środek nocy”, mimo to od tej chwili zaczyna się poranek. Nadawane o pierwszej nad ranem programy nazywamy „nocną audycją”, a wracając do domu o czwartej chwalimy się, że „balowaliśmy całą noc”. Takie zatarcie granic, dzięki któremu dni nie muszą kłaść się spać zaraz po dobranocce, dowodzi, że nasz tryb życia ma zaskakujące cechy wspólne z życiem cywilizacji, której szczytowy okres przypadła mniej więcej na trzy i pół tysiąca lat temu. Chodzi o starożytny Egipt.

W tej hiperreligijnej kulturze nowy dzień zaczynał się o świcie, a nie o północy. W rezultacie wschód słońca miał rangę świętego wydarzenia – początku przejażdżki rydwanem po niebie, jaką codziennie urządzał sobie bóg słońca Ra, zanim wdał się w epicki pojedynek z wężokształtnym demonem chaosu Apopem. By uprawomocnić ten odwieczny porządek i sprawić, by słońce wstało, w wielkiej świątyni w Karnaku albo Heliopolis o świcie należało odprawić specjalny oczyszczający rytuał z udziałem potomka bogów – faraona. W praktyce miejsce władcy zajmował zapewne pełnomocnik, bo faraon mógł przecież przebywać w zupełnie innej części imperium, choć bardzo kusząca jest wizja kapłana pospiesznie mamroczącego zapamiętane kwestie, podczas gdy zestresowana służba stara się wyciągnąć z wyrka bardzo niezadowolonego Tutenchamona.

Humorystyczne przekazywanie wiedzy to bardzo dobry sposób na zapamiętanie informacji. Czytelnik przyswaja więcej wiadomości, a także nie nudzi się podczas lektury.

Interesuje Cię rozwój cywilizacji? Przeczytaj koniecznie tę książkę

Jak działa nasz mózg? Dowiedz się więcej

Jak pisać przekonujące teksty? Poznaj książki, które Ci w tym pomogą

Ocena Milion lat w jeden dzień

Ponieważ Greg Jenner „wpakował” do treści swojej publikacji mnóstwo informacji, niektóre tematy są potraktowane, mówiąc przysłowiowo, „po łebkach”. Ale nie należy traktować tego jako minusów książki. Na końcu Miliona lat w jeden dzień znajduje się podzielona tematycznie bibliografia, która jest uzupełnieniem wiedzy.

Niestety, większość książek z listy Jennera nadal nie została przetłumaczona na język polski. Szkoda, bo nie każdy zna język angielski na tyle dobrze, by z łatwością czytać wskazane książki.

Ocena: 9,5/10

Greg Jenner, Milion lat w jeden dzień, PWN, 2016

Książkę otrzymałem od Wydawnictwa PWN. Dziękuję bardzo!

Pod Wędrownym Aniołem – powieść o Szklarskiej Porębie i pisaniu książek

ksiazkaPisząc o Pod Wędrownym Aniołem bez wspomnienia o Księgarence w Big Stone Gap, to jakby nic nie napisać. Czytelników nie znających publikacji Wendy Welch, odsyłam do mojego tekstu o książce.

Tak wiele łączy te powieści. Obie bohaterki porzucają codzienną rutynę, na rzecz życia zgodnie z głosem serca – robienia tego co kochają oraz z dala od miejskiego gwaru. Napotykają przy tym na wiele trudności, ale też otrzymują duchowe wsparcie od życzliwych ludzi, które je wewnętrznie wzmacnia. Obie też pałają gigantyczną miłością do słowa pisanego i to uczucie jest priorytetem, które ocala od porażki i prowadzi ku osobistym zwycięstwom.

Jak pisać książki – o tym w Pod Wędrownym Aniołem

Bohaterka Pod Wędrownym Aniołem stawia wszystko na pisarską wenę. Oferując, wspólnie z mężem, noclegi w Szklarskiej Porębie, pisze książki dla dzieci i dorosłych. Owe tworzenie pokazane jest jako proces odbiegający daleko od klawiatury. To inspirujące rozmowy, wycieczki, spotkania z czytelnikami oraz innymi artystami, a także kontemplacje miejsc. Przykładem ukazującym istotę lokalizacji jest fragment, gdy bohaterka udaje się do domu, w którym mieszkała jedna z ważnych dla Szklarskiej Poręby postaci, aby spędzić w nim noc, otrzymać natchnienie i „coś” zrozumieć.

Tu należy zaznaczyć, że Joanna M. Chmielewska to nie ta słynna autorka kryminałów. Jak sama opisuje, ludzie nie dostrzegają M. przed nazwiskiem i pojawia się kłopot. Jednak z drugiej strony, okiem copywritera i marketingowca, nieporozumienie działa na korzyść pisarki – przecież przyciąga czytelników, a to co zrobi ona dalej, jak zareklamuje siebie i produkt zależy tylko od niej.

Pozostając jeszcze przy marketingowym punkcie widzenia stwierdzam, iż Joanna M. Chmielewska najnowszą książką zrobiła reklamę dla swojej działalności, z zastosowaniem najlepszego storytellingu. Czemu nie dziwie się przecież jest pisarką. Opowieść, którą snuje przez 300 stron, wciąga czytelnika i zachęca do odwiedzenia Szklarskiej Poręby, w której znajduje się Pod Wędrownym Aniołem.

Szklarska Poręba w książce Pod Wędrownym Aniołem

Miejscowość, jest drugim bohaterem publikacji. Żyje w nim, jeśli wierzyć słowom autorki, mnóstwo pozytywnych postaci. Sprzyjają sobie, przyjaźnią się, spotykają się na imprezach, w ośrodku kultury i wypożyczają dużo książek z lokalnej biblioteki. Jeśli ostatnie jest prawdą, to już wiem kto zawyża poziom polskiego czytelnictwa.

Rekomendacje autorki maja w sobie tak wiele perswazji, że po przeczytaniu Pod Wędrownym Aniołem, szybko zajrzałem do Internetu, by sprawdzić ceny noclegów. Planuję w najbliższym roku odwiedzić te miejsce.

Do kogo skierowana jest książka Pod Wędrownym Aniołem?

Przede wszystkim, to nie jest „ babska książka”, choć jest pisana z perspektywy kobiety. Panowie też znajdą w niej coś dla siebie. Czyta się szybko, nie męczy i jest doskonałym rozwiązaniem na kilkugodzinną podróż.

Drugą grupą odbiorców są wszyscy miłośnicy sztuki oraz szukający ciekawych materiałów o przedwojennych czasach. W Pod Wędrownym Aniołem znajdą mnóstwo przydatnych informacji.

Moja ocena: 8,5/10

Joanna M. Chmielewska, Pod Wędrownym Aniołem, Wydawnictwo MG, 2016