Month: luty 2018

Broń matematycznej zagłady

Wydawnictwo PWN podesłało do mnie Broń matematycznej zagłady kilka miesięcy temu. Książkę skończyłem czytać w grudniu. Co sprawiło, że dopiero teraz (za trzy dni rozpocznie się marzec) publikuję tekst o niej? Odpowiedź jest prosta. Nie, nie zapomniałem o niej, ale musiałem ochłonąć po lekturze.

To jest jedna z najmocniejszych książek non/fiction jakie czytałem!

Wywołuje dreszcze, lepsze niż lektura horrorów, otwiera oczy na „pewne elementy życia”, a także każe myśleć i weryfikować działania i codzienne decyzje. Polecam ją wszystkim myślącym czytelnikom.

Broń matematycznej zagłady – Big data rządzi

Niesamowita liczba osób żyjących na świecie, które mają swoje codzienne potrzeby – kupują, studiują, pracują, realizują swoje małe i wielkie marzenia, zmusza firmy oraz instytucje do unifikacji procesów „załatwienia potrzeb” potencjalnego Jana Kowalskiego. Bowiem, indywidualna obsługa wniosku kredytowego czy ocena każdego pracownika lub kandydata na studia stają się niemożliwe do zrealizowania. W tym celu owe firmy i instytucje sięgają po algorytmy, mające wspomóc ich pracę. Tym samym uruchamiają Broń Matematycznej Zagłady (inaczej Broń Matematycznego Rażenia).

Narzędzia pozwalające na określenie konkretnego wyniku, w których zostały ukryte algorytmy, są pisane dla ludzi przez ludzi. A więc kreują świat wedle przekonań autorów(choć bardziej pasuje tu piękne słowo widzimisię), bez pełnej obiektywności. W ten sposób ukryty w narzędziu algorytm wpływa na pogrążenie ubogich przez para banki, a osoby z gorszym wykształceniem kończą mniej prestiżowe uczelnie. Co więcej, wszyscy jesteśmy oszukiwani i wykorzystywani idąc do restauracji, zaglądając do sieci, czy też uczestnicząc w wyborach.

Cathy O’Neil , autorka książki Broń Matematycznej Zagłady, przestrzega czytelników przed złymi algorytmami, ale też mówi o potrzebie stosowania tych dobrych. Od nich bowiem zależy funkcjonowanie naszego świata. A co do złych, można je pokonać, złamać – wiedząc jak działają i w jakim celu zostały umieszczone w poszczególnych narzędziach. Wtedy tracą swoje cechy: nieprzejrzystość, skalę i szkodliwość.

Broń matematycznej zagłady –  nie tylko dla analityków danych

Zachęcam do sięgnięcia po Broń matematycznej zagłady osoby, które nie mają nic wspólnego z analizą danych. O`Neil w zrozumiały sposób wytłumaczy im, dlaczego matematyka ma tak wielki wpływ na nierówności w społeczeństwach, naszą demokrację i różne procesy, w których uczestniczymy każdego dnia, od chwili gdy wstajemy z łóżka.

To jest kolejna pozycja przybliżająca zwykłym śmiertelnikom rozległy świat nauki ścisłej. Jednak książki nie poleciłbym młodzieży. Myślę, że idealnym odbiorcą jest osoba, która ukończyła 25 rok życia, zaczyna żyć samodzielnie i (prawdopodobnie) natknęła się na działanie Broni matematycznej zagłady.

Dodam jeszcze żartobliwie, książka O`Neil jest alternatywą dla osób stroniących od książkowych horrorów, ale spragnionych ciarek na plecach. Przy Broni matematycznej zagłady nieźle się przestraszą.

Ocena: 8,5/10

Cathy O’Neil, Broni matematycznej zagłady, PWN, 2017

Dziękuję Wydawnictwu PWN za podesłanie książki

Babylon Berlin

Jak wyprodukować mistrzowski kryminał? Wystarczy skopiować wszystkie elementy z serialu Babylon Berlin. Serial zadebiutował na niemieckim Sky 1.W Polsce pod koniec ubiegłego roku HBO wyemitowało dwa sezony, jeden po drugim,  bez zachowania odstępu czasowego. Nie bez przyczyny, oba łączy przepiękna klamra zamykająca, w której skład wchodzą pierwsza scena pierwszego odcinka i ostatnia ostatniego.

Babylon Berlin – Berlin z XX-lecia

Do przedwojennego Berlina przybywa z Kolonii Gereon Rath. Jest synem szefa policji z ostatniego z wymienionych miast, który powierza mu tajną misje w Berlinie. Zadanie nie jest łatwe, Rath musi odnaleźć i zniszczyć film kompromitujący pewnego polityka. Na kliszy utrwalone są intymne, niegrzeczne zabawy owego męża stanu. Rath zagłębia się w światy berlińskiej branży porno, poważnej gangsterki oraz lokalnego półświatka.

W tym samym czasie do Berlina przybywa pociąg z wagonem pełnym złota. Bogactwo ma zostać przesłane do Trockiego, w celu wspomożenia go w walce ze Stalinem. Im więcej osób wie o tym ładunku, tym więcej ginie. Zaczyna się walka wywiadów, która wciąga do siebie  Gereona Ratha i jego przyjaciół.

Opowieść ma jeszcze kilka istotnych wątków. Wymienione powyżej to dwa najważniejsze. Specjalnie nie zdradzam reszty, bo ich rozwój, narastający od błahostki do pokaźnych rozmiarów, był dla mnie niespodzianką. Co z tym związane, w trakcie oglądania 16 odcinków kilkukrotnie narzekałem, że „czegoś nie ma ”, by po chwili odwoływać wypowiedziane słowa. Wszystko zostało zaplanowane szczegółowo przez twórców.

Babylon Berlin – Tykwer i spółka

Mówiąc o twórcach należy zacząć od pisarza Volkera Kutschea. To właśnie on wymyślił postać Gereona Ratha, opisując go w książkach. Czy pierwowzór z kart powieści jest tak samo rewelacyjny jak w filmie? Mam nadzieję, że tak. Nie czytałem powieści niemieckiego autora, bo nie zostały  przetłumaczone na język polski. Mam nadzieję, że to wkrótce się zmieni.

Za ekranizację odpowiadają mistrzowie filmu Tom Tykwer, Achim von Borries oraz Hendrik Handloegte. Trójka zajęła się reżyserią oraz stworzeniem scenariusza. W ostatnim działaniu wspomógł ich Kutsche. Za zdjęcia odpowiada współpracujący od dawna z Tykwerem, Frank Griebe. Główne role otrzymali Volker Bruchn, Liv Lisa Fries, Peter Kurth, czyli aktorzy rozpoznawalni w Niemczech oraz za granicami kraju.

O ścieżkę dźwiękową zadbał sam Tykwer, a wspomógł go Johnny Klime. Dwóm sezonom towarzyszy poniższa piosenka, której muzyka oraz słowa idealnie pasują do klimatu filmu:

Zebranie takiego zespołu uczyniłoby Babylon Berlin ciekawym serialem. Jednak to było za mało dla producentów. Produkcja dostała ogromne pieniądze, by widz poczuł się jak w Berlinie z lat dwudziestych ubiegłego wieku– miejscu wyjątkowym, gdzie powojenna bieda jednych łączy się z przepychem i bogactwem drugich, a przegrana wojna ciąży niemieckim patriotom. Tym samym serial stał się najdroższym w historii niemieckiej telewizji. Opłacało się! Babylon Berlin to serial arcyrewelacyjny.

Babylon Berlin – ocena

Babylon Berlin – tu wszystko gra i zachwyca. Scenariusz, ujęcia kamery, gra aktorska, muzyka. Serial udowadnia, że można tworzyć dobre seriale z historią w tle, wystarczy tylko przyłożyć się do nich. Jako miłośnik innej produkcji HBO: Gry o tron, stawiam Babylon Berlin na równi, śmiało daję najwyższą ocenę, czekam na wydanie książek o Rathu w języku polskim i ekranizację kolejnych powieści Volkera Kutschea.

Ocena: 10/10

Babylon Berlin, reż. Tom Tykwer, Achim von Borries, Hendrik Handloegte, 2017

Zadra

Zadra Krzysztofa Piskorskiego jest książką dobrą. Na pewno nie tak wspaniałą jak Czterdzieści i cztery, o której pisałem tutaj, którą reklamuję każdemu, którą kupiłem na kilka prezentów, którą uważam za jedną z najlepszych powieści S-F. Jednak ma w sobie to coś, co kilka lat temu pchnęło powieść w kierunku nominacji do nagrody im. Janusza A. Zajdla (i zdobycia Złotego Wyróżnienia nagrody im. Jerzego Żuławskiego).

Wznowiona przez Wydawnictwo Literackie opowieść o losach Stanisława Tyca, Maurice’a Dalmonta i jego siostry Natalie to obowiązkowa pozycja do przeczytania dla wszystkich miłośników Czterdzieści i cztery. Bowiem Zadra jest powieścią dziejącą się w tym samym uniwersum. Opisującym początki zabawy z etherem.

Zadra – bo trzeba mieć talent, by napisać taką historię

Zaczyna się od sceny w więzieniu, gdzie Maurice’a Dalmonta, naukowiec zajmujący się eterem spotyka się z siostrą, która ma plan na wyrwanie brata z objęć śmierci. Może nie jest to katastrofa od jakiej zalecał rozpoczęcie Hitchcock, jednak strona po stronie jest o wiele lepiej.

Żywe trupy, równoległe światy, political fiction i mnóstwo steampunku, to powinno wystarczyć dla miłośników fantastyki. Jednak tego  bloga czytają też osoby uważające, że gatunki literackie sięgające do najgłębszych pokładów wyobraźni autorów są nie warte uwagi. Dlatego do nich kieruję rekomendację, jeżeli lubicie wyśmienite powieści przygodowe, Zadra  jest napisana specjalnie dla was. To co „fantastyczne”, fantastycznym, ale powieść Piskorskiego to kawał dobrej historii, wypełnionej akcją i licznymi bohaterami. Nie ma w niej ani jednej strony wiejącej nudą, cały czas coś się dzieje.

Steampunk, czyli te wszystkie niesamowite maszyny parowe, wynalazki oraz bronie, wsadzony (w przypadku Zadry) do epoki napoleońskiej, tworzy niepowtarzalny klimat. Swojski, bo jednym z bohaterów jest Polak, a i jest mowa o walkach wyzwoleńczych. Piskorski potrafi zbudować niesamowite maszyny, łączyć je z przebiegiem akcji i robi to w naprawdę oryginalny sposób. Również i to może spodobać się czytelnikom stroniącym od tematów science fiction.

Zadra a Czterdzieści i cztery

Jak wcześniej napisałem, Zadra nie wywołała we nie takiego entuzjazmu jak Czterdzieści i cztery. W porównaniu pod względem snucia opowieści, drugi tytuł wypada korzystniej. Moim zdaniem, jest w nim o wiele ciekawsza narracja.

Jednak nie ma co się dziwić. Czterdzieści i cztery jest książką o wiele młodszą, a to tylko pozytywnie świadczy o autorze. Krzysztof Piskorski z książki na książkę staje się coraz lepszym pisarzem. Potrafił zasiąść do pisania, sięgnąć po świat przedstawiony w Zadrze i wzbogacić go tak, by wyszło arcydzieło. A to jest sztuka!

Zadra – od Wydawnictwa Literackiego

Ważna informacja, Zadra nie jest nowością na rynku. Na rynku ukazała się w postaci dwutomowego wydania dzięki Agencji Wydawniczej Runa. Za niecały miesiąc (gdy piszę ten tekst) pojawi się wznowienie powieści. Krzysztof Piskorki wraz z Wydawnictwem Literackim zespolił owe dwa tomy i naniósł trochę zmian. Kto nie czytał lub chce sobie przypomnieć, może zakupić książkę poniżej.

Ocena: 8,0

Krzysztof Piskorski, Zadra, Wydawnictwo Literackie, 2018

Dziękuję Wydawnictwu Literackiemu za podesłanie książki