Krótki powrót do Sońki, precyzując do historii przedstawionej w książce, o której pisałem TUTAJ.
Od tego weekendu można obejrzeć Sońkę w Białostockim Teatrze Dramatycznym. Adaptacją zajął się sam Ignacy Karpowicz (autor Sońki), a reżyserią Agnieszka Korytkowska-Mazur (dyrektor Teatru Dramatycznego w Białymstoku). Zapowiada się ciekawie!
Osoby śledzące mój profil na Facebooku wiedzą, że niedawno odkryłem magię czytania książek, tam gdzie dzieje się ich akcja. Na przykład: w Nowy Jorku czytałem W sieci Pynchona, a teraz przyszedł czas na Sońkę Ignacego Karpowicza.
Od Królowego Stojła, miejsca gdzie rozegrał się rodzinny dramat z nazistą w tle, dzieliło mnie niecałe 19 km. Dodatkowo, lokalizacja, w której konsumowałem lekturę zamieszkiwana jest przez osoby, w których świecie językowym mieszają się rzeczywistości polska i białoruska. To spotęgowało klimat przedstawiony w Sońce.
Sońka – geneza i o czym właściwie jest powieść Karpowicza?
Jak podaje Wikipedia, Karpowicz o bohaterce dowiedział się od swojego kuzyna, znanego malarza Leona Tarasewicza [źródło]. Choć miał szansę, nie spotkał się z pierwowzorem postaci, a do opisania samej historii musiał podejść dwa razy. I bardzo dobrze! Bo stworzył powieść, która na długo pozostaje w pamięci.
Sońka to przede wszystkim zapis tego co zdarzyło się w Królowym Stojle w czasie okupacji – jak to dziewczyna ze wsi zakochała się we wrogu swojego narodu i co z tego wynikło. Umieszczając akcję w przeszłości i czasach współczesnych Karpowicz zmusza czytelnika do odpowiedzenia na trzy ważne pytania: Czym tak naprawdę jest miłość i czy można zakochać się we wrogu? W jakim stanie jest nasza tożsamość narodu, w tym i mniejszości narodowych? Jak sztuka (literatura/teatr) może pomóc nam rozprawić się z powyższymi dwoma kwestiami?
Jest naprawdę nieźle.
Mistrzostwo narracji
To co zrobił Karpowicz w Sońce jest mistrzostwem sposobu i formy narracji. Jak wspomniałem mamy dwa plany. Pierwszy rozgrywa się w latach czterdziestych ubiegłego wieku, drugi w czasach teraźniejszych. Oba istnieją współzależne, dopowiadając i uzupełniając się wzajemnie. Na początku za przekaz odpowiedzialny jest narrator auktorialny, ale oddaje swoją pozycję pozwalając opowiadać Sońce, zwierzętom i reżyserowi teatralnemu Igorowi, który słyszy od Sońki historię, przetwarza ją i przenosi na scenę. W ten sposób jednolity tekst powieści poprzecinany jest monologami, wtrąceniami oraz tekstem dramatu. Czyta się niesamowicie!
Świetnym posunięciem ze strony pisarza jest próba zamienienia nieszczęśliwej historii w bajkę. Widzimy to już w pierwszym zdaniu, rozpoczynającym się od słów Dawno, dawno temu. Tak jak wyliczał Władimir Propp w swojej analizie tekstów bajek, w historii Sońki znajdujemy bohatera, osobę poddającą go próbie, pomocnika, fałszywego bohatera, przeciwnika i króla-ojca. A sama historia ułożona jest według funkcji, wskazanych przez rosyjskiego badacza. Tu należy zaznaczyć, że Karpowicz nie stworzył idealnej bajki. Świadczą o tym: brak szczęśliwego zakończenia, a nawet zamiana funkcji postaci (nie są zachowane do końca, ewoluują).
Głos mniejszości narodowych
W dzisiejszych czasach, gdy odczuwany jest lęk przed multikulturowością (wywoływany i napędzany siłą przez media), warto przypomnieć sobie o tym, że w Polskę tworzyli ludzie wyróżniający się korzeniami z różnych kultur, praktykujący inny sposób wiary w tego samego Boga, budujący swój językowy obraz świata mieszanką języka swoich przodków z językiem polskim. I taką funkcję pełni Sońka.
Karpowicz pisząc powieść oddał hołd temu, co właśnie teraz ginie, jest zabierane przez najstarsze pokolenie. Wskazuje przy tym na młodsze pokolenia, przypominając im by nie zatracały pamięci o swoich przodkach, pamiętały z jakich kultur się wywodzą. Bo kiedyś owi przedstawiciele różnorodności byli widoczni, mieszkali koło nas współtworząc społeczeństwo.
Warto zachować tę pamięć i szacunek, zanim wyda się opinię o uchodźcach, zanim przyjdzie do głowy pomysł by podpalić, pobić, zamalować jakiś pomnik obraźliwymi słowami.
Ocena: 9/10
Ignacy Karpowicz, Sońka, Wydawnictwo Literackie, 2014.