Wydawnictwo Mag

Wzlot i upadek D.O.D.O

Podróże w czasie, czarownice oraz zmienianie biegu historii na rzecz „poprawnej” geopolityki. A to wszystko upchnięte do jednej powieści. Brzmi nierealnie? Być może. Jednak sprawdza się znakomicie, dając satysfakcję przebrnięcia przez opasłe tomiszcze.

Słowo „przebrnięcie” nie jest na miejscu. Bo Wzlot i upadek D.O.D.O. to 630 stron czystej przyjemności. Jeżeli przeraża cię ta objętość – koniecznie sprawdź tę książkę – nie poczujesz upływu czasu, gdy skończysz pierwsze 100 stron. Mało tego, moim zdaniem, Wzlot i upadek D.O.D.O. to jedna z najważniejszych książek science- fiction, ale o tym na koniec.

Wzlot i upadek D.O.D.O. – jak zdobyć pieniądze i władzę? Zatrudnij wiedźmę

Tytułowe D.O.D.O. jest wydziałem rządowej agencji. Pod tajemniczym skrótem kryje się nazwa Departament Od Diachronicznych Operacji. Do jego zadań należy wysyłanie agentów w przeszłość, by móc kontrolować teraźniejszość.

Neal Stephenson i Nicole Galland zaczynają swoją historię od chwili, gdy Melisande Stokes, uwięziona w XIX wieku, zaczyna pisać wspomnienia. Opowiada o tym, jak została zwerbowana przez pracownika wojskowego wywiadu do współtworzenia wydziału. Tristan Lyons wytłumaczył jej, że właśnie może spełnić się jej marzenie – może rzucić swoją pracę na uczelni i zająć się tym, co najbardziej kocha, badaniem zapomnianych języków w praktyce. Agent przedstawił również dowody na to, że magia oraz uprawiające ją wiedźmy występują nie tylko w bajkach. Istniały też kiedyś, ale zaczęły powoli zanikać, by popaść w zapomnienie – dokładnie w czasie Wielkiej Wystawy w londyńskim Kryształowym Pałacu. W tym samym czasie, z Melisande kontaktuje się prawdziwa wiedźma, która tłumaczy badaczce, że czeka właśnie na nią ponad sto lat.

Pozostałe fragmenty powieści współtworzą wspomnienia wiedźmy żyjącej w czasach Szekspira, rządowe raporty, czy też służbowe notatki. Ich treść daje czytelnikowi odpowiedź na pytanie: co właściwie się wydarzyło, że Melisande została uwięziona w XIX wieku?

Odpowiedź na nie jest prosta, wszystko rozegrało się o pieniądze i władzę. Bowiem, wiedząc, że agencje rządowe innych państw mają również wiedzę o magii i o tym, że dzięki niej mogą podróżować w czasie, rząd USA decyduje się na rozwój tej dziedziny, by wieść prym na świecie. Dzięki działalności D.O.D.O. wychodzą na jaw dwie istotne rzeczy. Po pierwsze, zmiany dokonane w przeszłości mają wpływ na to historię ludzkości. Po drugie, zakopując przedmiot w przeszłości i odkopując w teraźniejszości można nieźle się wzbogacić – a pieniądze przeznaczyć na przykład na finansowanie działalności D.O.D.O.

Wzlot i upadek D.O.D.O. – uniwersalna przestroga

Neal Stephenson i Nicole Galland napisali opowieść o tym do czego doprowadzić mogą rządza pieniądza i władzy. Wskazują przy tym, że w każdej korporacji, która działa w określony sposób, a jej członkowie to maleńkie tryby kolosalnej maszyny, znajdzie się jednostka, która zechce wolności. A gdy się zbuntuje, cała machina psuje się i kolos na glinianych nogach upada. Uniwersalna prawda, uwieczniona w oryginalny sposób.

Wzlot i upadek D.O.D.O. to też książka o współczesnym wywiadzie. Osoby zainteresowane tematyką szpiegów oraz agencji rządowych na pewno spojrzą na książkę Neala Stephensona i Nicole Galland nie tylko jako czystą fantastykę. Jeżeli zajrzymy do publikacji o współczesnym wywiadzie, artykułów lub filmów (nie tylko tych z żółtymi napisami 🙂 ), możemy zauważyć kilka wspólnych elementów z D.O.D.O.– na przykład takich jak zdobywanie środków.

Wzlot i upadek D.O.D.O. – ocena

Moim zdaniem Wzlot i upadek D.O.D.O. to książka do obowiązkowego przeczytania. Umieszczam ją obok takich tytułów jak Ubik czy Diuna. Rewelacyjna narracja, ciekawa historia i udana próba sklejenia ze sobą elementów, które na pierwszy rzut oka nie pasują do siebie – to wszystko wpływa na najwyższą ocenę.

Niecierpliwie czekam na kontynuację Wzlotu i upadku D.O.D.O., która niedawno pojawiła się na rynku. Nosi tytuł: Master of the Revels.

Moja ocena: 10/10

Neal Stephenson, Nicole Galland, Wzlot i upadek D.O.D.O., Wydawnictwo MAG, 2018

Upadłe Anioły – Richard Morgan

Węgiel modyfikowany – pierwsza część trylogii o przygodach Takeshi Kovacsa przeniósł czytelników i widzów serialu do miejskich przestrzeni, gdzie bohater rozwiązywał zagadkę tajemniczego morderstwa. Serial i książka zachowały klimat cyberpunku filmowego i książkowego – pisałem o nich tutaj oraz tutaj. Jeżeli czytelnikom mojego bloga spodobała się ekranizacja lub książka Richarda Morgana, a może wręcz przeciwnie, zawiedli się nimi, mam dla nich niespodziankę.

Upadłe anioły są opowieścią utrzymaną w zupełnie innym klimacie. Oczywiście, nadal czerpie z klasycznego cyberpunku, lecz jej treść przypomina połączenie powieści przygodowej z tymi o „pierwszym kontakcie”.

Węgiel modyfikowanyUpadłe anioły

Takeshi Kovacs, po wydarzeniach z pierwszej części, ląduje w zniszczonym ciele, by walczyć dla Protektoratu w wojnie domowej. Nastawiony jest na to, że posiedzi trochę w wojennym zamęcie i za jakiś czas, gdy zarobi, przerzuci swój stos korowy do zdrowszego ciała. Po prostu kolejna wojna emisariusza za pieniądze. Jednak Takeshi spotka na swojej drodze Jana Schneidera. Ten opowiada emisariuszowi o bramie, na którą natknęła się ekspedycja archeologiczna, której Jan był uczestnikiem, następnie przedstawia plan na zagarnięcie mnóstwa pieniędzy..

W ten sposób Takeshi Kovacs zaczyna podróż, podczas której między innymi: odbija z obozu panią archeolog, spotyka chłopca, którego nosi zombie, trafia do sortowni stosów, przeżywa wybuch ładunku nuklearnego, aż ląduje na statku Marsjan.

W między czasie, co chwila czyha na bohatera jakieś niebezpieczeństwo, przyjaciele okazują się wrogami, a antagoniści przyjaciółmi. A na koniec, zdradzę, Kovacsa czeka efektywny pojedynek – jego opis bardzo przypominał mi walkę z finalnym bossem w grach wideo.

Węgiel modyfikowany – książka o pierwszym kontakcie

Moim zdaniem najlepsze książki o pierwszym kontakcie to: Ślepowidzenie, Głos Pana. Czy powieść Morgana im dorównuje? Niekoniecznie, jednak jest bardzo bliska mojego ideału.

Samo spotkanie z obcymi, to co dzieje się na statku, czyta się miło i zaskakująco. Trochę to przypomina wspomnianą powieść Wattsa – ekipa dociera do statku i wchodzą do niego, a tam „same niespodzianki”. W Upadłych aniołach brakowało mi właśnie większej ilości tych „niespodzianek”.

Jednak nie jest tak źle, bo pomysł jest fajny.

Węgiel modyfikowany, Upadłe Anioły – porządny cyberpunk

W Upadłych aniołach brakuje jednego elementu, którym szczyci się tak wiele powieści z gatunku cyberpunk. To wielkiego moloch, po którym biega i rozwala przeciwników bohater. Jednak pozostałe elementy: wirtualna rzeczywistość, korporacje walczące o informacje, narkotyki i wszelkiego rodzaju ulepszenia człowieka, bohater-macho, są obecne w książce Morgana.

Upadłe Anioły to połączenie tego co najlepsze z amerykańskiego i japońskiego cyberpunku, zmieszane z opowieścią przygodową charakteryzującą się wartką akcją. Jak dla mnie czytało to się świetnie.

Co więcej, osoby, które nie czytały pierwszego tomu, mogą śmiało zacząć przygodę z trylogią Morgana od Upadłych Aniołów. Stracą przy tym naprawdę niewiele – w książce jest tylko kilka, mało znaczących przywołań do Węgla modyfikowanego.

Moja ocena: 8,5/10

Richard Morgan, Upadłe Anioły, Wydawnictwo Mag, 2018