Gdy rozpoczynałem oglądanie serialu Altered Carbon byłem w drodze z Białegostoku do Warszawy. Ściągnąłem cztery odcinki poprzez komórkową aplikację Netflixa i ruszyłem w drogę. Po maksymalnie pięciu minutach od włączenia pierwszego episodui, siedząca obok pasażerka dotknęła mnie w ramię, a gdy wyjąłem słuchawkę z ucha, zapytała: Jak się podoba?. Opowiedziała mi o książce, reklamując, że jest jeszcze bardziej ciekawsza od filmu.
Załadowane na komórkę odcinki pochłonąłem błyskawicznie i żałowałem, że nie ściągnąłem kolejnych. A gdy oglądałem po raz drugi serial (więcej o Altered Carbon piszę tutaj), Modyfikowany węgiel czekał na stosiku lektur do przeczytania.
Modyfikowany węgiel – książka dla miłośników science-fiction
Tak, Modyfikowany węgiel jest lepszy od serialu. Adaptacja filmowa jest oparta o książkę Richarda Morgana, jednak daleko jest jej do opisanego za pomocą słów klimatu. Opowieść zapisana na kartach jest ostrzejsza, brutalniejsza, opisująca świat, który z jednej strony jest naszpikowany technologią, z drugiej kryje w sobie ból egzystencjonalny. Takie cyberpunkowe piekło na Ziemi.
Takeshi Kovacs, tak jak w serialu, zostaje wybudzony przez mata Bancrofta, by odkryć zagadkę zabójstwa. Na lotnisku poznaje policjantkę Ortegę i tu zaczynają pojawiać się różnice pomiędzy adaptacjami. Samo osadzenie Kovacsa w powłoce przebiega w lekko odmienny sposób, lecz spotkanie z Ortegą jest znacznie inne. Kristin nie jest tu samotną postacią, jest otoczona innymi funkcjonariuszami, przypakowanymi, noszącymi irokezy, a do tego jest twardsza niż ta z serialu – myślę, że książkowa postać bardzo przypadnie do gustu feministkom.
Podobnie jest z hotelem, który nie nazywa się Kruk, a Hendrix. Nie zarządza nim hologram Poe, lecz AI pojawia się na ekranie.Modyfikowany węgiel, ma mnóstwo takich smaczków, które nie zostały pokazane w filmowej adaptacji. I dobrze! Dzięki temu osoba, która obejrzy serial Netflixa i przeczyta to, co napisał Richard Morgan, będzie bawiła się podwójnie.
Modyfikowany węgiel – klimat porządnego cyberpunku
Bardzo przypadł mi do gustu klimat książki. Takeshi Kovacs jest zmęczony, tak jak bohater innej książki z gatunku cyberpunku – Blade Runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach? Philipa K. Dicka. Już na samym początku bohater książki Morgana jest zły, że został wybudzony. Ból jego egzystencji skonfrontowany z życiem na starej plancie Ziemia (Kovach urodził się na innej planecie) z jednej strony przeraża, z drugiej wciąga czytelnika w niebezpieczny wir lektury.
O tym, że nowoczesna technologia, postęp cywilizacyjny, w tym przedłużanie w nieskończoność życia, są uciążliwe opowiadają też inni bohaterowie książki. Tym samym, ze strony na stronę Modyfikowanego węgla, czytelnik odkrywa czym jest piętno technologii i postępu społecznego, które miały dawać ludzkości zupełnie co innego.
Cyberpunk to również specjalistyczne bronie. Fani futurologicznej batalistyki na pewno będą zadowoleni. Na pewno w zachwyt wprawi ich informacja, że różnej maści akcesoriów pozbawiających życia jest więcej niż w serialu.
Modyfikowany węgiel – ocena
W przypadku serialu polecałem go nawet osobom nie lubiącym filmów S-F, twierdząc, iż mogą potraktować go jako kryminał. W przypadku książki tego nie zrobię.
Modyfikowany węgiel Richarda Morgana to pozycja tylko dla miłośników science-fiction. Mi futurologiczny klimat bardzo przypadł do gustu. Dlatego śmiało daję najwyższą notę.
Moja ocena: 10/10
Richard Morgan, Modyfikowany Węgiel, Mag, 2018