Do Lunatyka podchodziłem dwa razy. Po raz pierwszy sięgnąłem po książkę Wojciecha Dutki na początku listopada, ale z miernym skutkiem. Odrzuciła mnie po kilkunastu stronach. Drugą szansę dałem jej po pięciu tygodniach. Wtedy było lepiej, o niebo lepiej.
Połknąłbym książkę w jeden wieczór (prawie 400 stron), ale z powodu nadmiaru obowiązków musiałem rozłożyć lekturę. Cieszę się, że dałem jej drugą szansę i wciąż się zastanawiam, co odstraszyło mnie w pierwszym podejściu.
Lunatyk – czarnoskóry detektyw, agenci SB i smród PRL-u
Priorytetem w każdej powieści jest perfekcyjne stworzenie bohaterów. Muszą czymś przyciągać czytelnika, intrygować, wzbudzać sympatię lub gniew. Lunatyk takich posiada.
Pierwszym jest czarnoskóry, Max Kwietniewski. Detektyw, syn Polki i Amerykanina, z ciężkim dzieciństwem i polskim zamiłowaniem do wysokich procentów. Ląduje w polskiej rzeczywistości dwukrotnie – odwiedza Warszawę służbowo tuż po upadku komunizmu oraz w 2014 roku. Za każdym razem służbowo, jednak zawsze komplikując swoje życie prywatne.
Drugi bohater to Kazimierz Wiśniak. Moim zdaniem, na miano arcyłotra to ten esbek nie zasługuje, ale ma ogromne predyspozycje. Najpierw pomagał władzy rozpracowywać środowiska katolickie, w tym werbował duchownych, by później znaleźć się w placówce dyplomatycznej w Nigerii. Co ważne, Wiśniak wyjeżdża z Polski nie z powodu awansu, ale w celu zabezpieczenia bytu swoich podwładnych. Komunistyczne władze wiedzą, że system za chwilę runie, dlatego postanawiają przebranżowić się, wchodząc biznes naftowy.
Wojciech Dutka nie ogranicza się tylko do Kwietniewskiego i Wiśniaka. Ci są najważniejsi. Jednak wokół nich jest więcej postaci, którym autor stworzył pełną szczegółów przeszłość, umiejscowił w różnych miejscach oraz czasie. Co ważne, można ich podzielić na tych pozytywnych i złych, ale także pośrednich, zawieszonych pomiędzy biegunami dobra i niesprawiedliwości Pisarz przyłożył się i wykonał zadanie na mocne 5+.
Lunatyk – niechciane dziedzictwo komunizmu
Lunatyk może służyć za wzór dla wszystkich, którzy marzą o napisaniu dobrego thrillera. Jest w nim mnóstwo akcji, sporo krwi oraz brutalności i ten klimat. Dutka pisze w rewelacyjny sposób, pozwalając czytelnikom znaleźć się w czasach komunizmu, poczuć mroczność, surowość i grozę tamtych czasów. Podobnie robi to w opisie czasów współczesnych. Dba o szczegóły, zwraca uwagę na topografię (np. Nowego Jorku, po którym porusza się Kwietniowski).
Thriller autorstwa Dutki to również refleksja na to co dzieje się teraz w naszym kraju. Uznając Lunatyka za gatunek political-fiction, ma się wrażenie, że nie jest on do końca „fiction”. Widmo znamion komunizmu w przeszłości osób sprawujących władzę, kłopotliwe współprace środowisk (nawet katolickich) z bezpieką to przecież tematy z pierwszych stron gazet. Dutka wykorzystuje je w umiejętny sposób, bawi się nimi, łączy, tworząc niesamowity thriller.
Obrywa się również współczesnym rządzącym. W jaki sposób, o tym na kartach powieści.
Lunatyk – ocena
Wraz z dotarciem na ostatnią stronę powieści, nie czułem niedosytu. Lunatyk nie jest za krótki, ani nie za długi. Budzi inne odczucie. A jest nim strach, przed tym, że opisywany przebieg wydarzeń to mógł lub może zdarzyć się naprawdę. To mocno przeraża, ale z drugiej strony świadczy o umiejętnościach pisarskich Dutki. Szczerze, mamy kolejnego znakomitego pisarza.
Moja ocena: 9/10
Dziękuję Wydawnictwu Albatros za podesłanie książki do recenzji.