Od hiszpańskiej premiery Świata na żółto Alberta Espinosy, książki wydanej w ubiegłym miesiącu w naszym Kraju, mija już siedem lat. To całkiem spory kawał czasu. ALE! W końcu jest w rękach polskiego czytelnika! Mała, żółta, zupełnie inna niż powieści, o których pisałem kilka tygodni temu.
Bowiem, Świat na żółto to pewien rodzaj poradnika, uzupełniony manifestem/teorią o Żółtych (ludziach). Poradnika, przy którym prace Coveya, Bandlera, Robbinsa i reszty mówców-inspiratorów, dosłownie(!), bledną.
Espinosa przekazuje nam 23 wskazówki, jak żyć, jak zmieniać postępowanie, by być szczęśliwym. Wszystko to opiera o przykłady, case study prosto z oddziałów onkologicznych i własne przemyślenia. Całość doprawiona jest szczyptą dowcipu, który czasami przeradza się w czarny humor.
Co mnie zauroczyło w Świecie na żółto? Przede wszystkim sposób w jaki Espinisa opisuje swoją historię choroby. Traktuje ją jako dar, który pozwolił mu zrozumieć czym jest szczęście oraz jakimi zasadami powinien kierować się każdy z nas, by do końca swych dni być człowiekiem. Tym samym oddaje hołd wszystkim pacjentom z oddziałów nowotworowych, którym zabierane są najpiękniejsze chwile życia – te pomiędzy dzieciństwem a dorosłością.
To co napisałem do tej pory mógłbym wstawić na NapiszTekst, mojego zawodowego bloga, na którym pojawiają się opinie o poradnikach. Jednak tak się nie stało. A wszystko przez drugą część książki.
Jest nią wyjaśnienie, jak wcześniej określiłem je mianem manifestu/teorii, czym jest Żółtość. Już rozpoczynając czytanie owego fragmentu, przeczułem, że autor stworzył coś więcej niż poradnik z doprecyzowującym dodatkiem. Zajrzałem do sieci w celu znalezienia jakiejkolwiek wskazówki. Na stronie polskiego wydawcy nic nie było nic co mogłoby mi pomóc. Potwierdzenie znalazłem dopiero na stronach hiszpańskojęzycznych, które opisują książkę jako ficción autobiográfica.
I właśnie ta fikcja czyni Świat na żółto wyjątkową publikacją. Pierwszy raz czytałem poradnik, w którym prawda miesza się z wyobraźnią pisarza. Dzieło przez to staje się instrukcją, ale też funkcjonuje jako (poradniko-)powieść. Bardzo mi to przypadło do gustu.
Świat na żółto polecam szczególnie osobom, które kojarzą nowotwór tylko ze śmiertelną chorobą wyniszczającą po cichu ludzki organizm. Ta książka nie neguje tej prawdy, potwierdza ją, ale też dodaje 23 mocne zaprzeczenia, które są jednocześnie afirmacją walki o każdą sekundę życia i pochwałą ludzkiej egzystencji. Czyta się to znakomicie!
Ocena: 10/10
Albert Espinosa, Świat na żółto, Znak, 2015